sobota, 21 grudnia 2013

11. Ktoś się cieszy, a ktoś płacze

Agata zamknęła oczy i z trudem wciągnęła powietrze. Nie będzie tak źle, prawda? W końcu Hana ma tylko oddać jej wyniki badań...
- Mam twoje wyniki - głos Goldberg wyrwał internistkę ze swoich przemyśleń.
Agata, wyraźnie zdenerwowana, weszła do gabinetu i od razu usiała na krześle. Z niepokojem patrzyła, jak Hana zajmuje swoje miejsce.
- Są pozytywne. Jesteś w ciąży – powiedziała krótko, z uwagą czekając na reakcję kobiety. W końcu nie na co dzień przychodzi do niej roztrzęsiona koleżanka po fachu prosząca o wykonanie HCG.
Cholera. A więc jednak... Nie było nawet sensu zadawać pytania, czy aby na pewno. Wyniki badania tylko potwierdziły wcześniejsze domysły Agaty. Kobieta ukryła twarz w dłoniach i wybiegła z gabinetu. Hana chwilę patrzyła na otwarte drzwi, po czym ona również szybkim krokiem wyszła z pomieszczenia i skierowała swoje kroki do łazienki, gdzie spodziewała się znaleźć blondynkę.
- Agata?
Internistka nic nie odpowiedziała, ale Hana usłyszała jej zduszony szloch. Weszła do łazienki i zobaczyła Agatę. Dłońmi podpierała się o umywalkę. Włosy zakrywały jej twarz, a ona sama drżała. Hana podeszła do niej i delikatnie ją objęła. Blondynka wtuliła się w nią, szlochając głośno.
- Wszystko będzie dobrze, nie martw się – mruknęła cicho, delikatnie głaszcząc ją po plecach. Nie lubiła tego sposobu pocieszania, ale już dawno zauważyła, że ludzie, a szczególnie kobiety, po usłyszeniu takich słów zwykle się uspokajają.
Agata nic nie odpowiedziała, ale Hana wyczuła, że powoli przestaje płakać. Po chwili już tylko delikatnie drżała, więc Goldberg postanowiła zadać jej pytanie, które od kilku minut chodziło jej po głowie.
- O co chodzi? Nie chcesz tego dziecka?
Musiała zapytać. Musiała wiedzieć, jeśli miała jej w jakikolwiek sposób.
- Po prostu pojawiło się w nieodpowiednim momencie z nieodpowiednim facetem.
- I... - Hana zawahała się na chwilę. - Co chcesz zrobić?
- Nie wiem... - wymamrotała Agata, uciekając przed spojrzeniem drugiej kobiety.
- Musisz wiedzieć. Nie pomogę ci, jeśli się nie określisz, czego tak naprawdę chcesz.
- Daj mi czas. - Głos internistki ciągle drżał. - Jutro dam ci odpowiedź.
- Jasne. – Stały tak jeszcze przez chwilę, aż Hana postanowiła wrócić z powrotem do gabinetu. W końcu Agacie w tym momencie już bardziej nie pomoże, a na korytarzu czekały jej pacjentki, zapewne już nieco zniecierpliwione. Uśmiechnęła się krzepiąco w stronę blondynki i powiedziała, że musi już wracać, zaznaczając od razu, że jeżeli Agata będzie miała jakiś problem, ma do niej natychmiast przyjść. Internistka jedynie skinęła głową, a Hana nie była nawet pewna, czy ją usłyszała. Stała już przy drzwiach, gdy usłyszała, że blondynka cicho wypowiada jej imię.
- Hana?
- Tak? –obróciła się, trzymając już rękę na klamce.
- Dziękuję - szepnęła internistka, znowu uciekając przed lekarką wzrokiem.
Hana jedynie kiwnęła głową z delikatnym uśmiechem na twarzy.
- Zastanów się i daj mi jutro znać.

Tymczasem zapadł wieczór. Hotel rezydentów był prawie pusty, nie licząc zmęczonej po całym dniu pracy Wiktorii. Dziewczyna właśnie spała, gdy wrócił Przemek. Chłopak od razu skierował swoje kroki do pokoju ukochanej. Usiadł na łóżku i zaczął ją budzić.
- Wiki... - delikatnie połaskotał Consalidę po twarzy.
- Przemek? - zapytała kobieta zaspanym głosem, otwierając jedno oko i patrząc na uśmiechniętego chirurga.
- Kochanie, przepraszam, że cię budzę... - zaczął Przemek, ciągnąc Wiktorię za rękę. - Ale chodź ze mną na spacer, proszę...
- Przemek, teraz? - Wiki, zdumiona, spojrzała na ukochanego. - Ja naprawdę jestem zmęczona, miałam ciężki dzień... Może jutro? - Consalida miała zamiar z powrotem się położyć.
- Wiki, proszę cię... - głos Przemka brzmiał niemal błagalnie. - To nie może czekać...
- Coś się stało? - kobieta natychmiast zerwała głowę z poduszki i przerażona, spojrzała na Przemka.
- Tak - Przemek uśmiechnął się pod nosem. - No chodź, leniwcu! - powiedział ze śmiechem.
- Ej! - Wiki udała oburzenie, widząc, że jej ukochany sobie z niej żartuje. - Dobra, idę, ale daj mi dziesięć minut, muszę się przebrać - westchnęła, ale posłusznie zaczęła zwlekać się z łóżka.
Przemek uśmiechnął się triumfalnie w stronę swojej ukochanej, która ciągle nie miała pojęcia o co chodzi i sam poszedł się przebrać. 15 minut później, Wiktoria już przebrana i gotowa do wyjścia, chociaż nadal nie miała pojęcia gdzie, zjawiła się w kuchni. Przemek już tam na nią czekał.
- Idziemy? – zapytała Wiki, ciągle nieco zaspanym głosem.
Chciała już mieć to za sobą, cokolwiek to było, i wreszcie się wyspać, najlepiej na żywej poduszce, na którą oczywiście świetnie nadawał się jej chłopak.
- Jasne, idziemy - Przemek zaczął się denerwować.
- Wszystko w porządku? – Wiktoria odrobinę się zaniepokoiła.
- Tak, tak. Chodź, idziemy.
Wyszli. 20 minut później znaleźli się na tarasie widokowym, niedaleko hotelu rezydentów. Było to częste miejsce spotkań zakochanych par z okolicy, więc Przemek nie miał problemu z załatwieniem u właściciela wieczornej „wizyty”. Zachwycona Wiki przez chwilę nie mogła z siebie nic wydusić.
- Przemek... - powiedziała wreszcie, obracając się do ukochanego. - Jak tu pięknie... – szepnęła, a Zapała jedynie uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Wiem... - odparł cicho i spojrzał na Wiktorię. - I zabrałem cię tu dlatego, żeby zapytać, czy zostaniesz moją żoną – powiedział szybko Przemek, klękając przed swoją ukochaną na kolana.
- Och, Przemek... - w jej oczach pojawiły się łzy. - Ja... Oczywiście, zgadzam się...
Zapała włożył swojej, teraz już, narzeczonej pierścionek na palec i namiętnie ją pocałował, po czym złapał w pasie i okręcił dookoła własnej osi. Co oczywiście spotkało się z głośnym piskiem rudowłosej.
- Kocham cię – mruknął, gdy już postawił ją na ziemię. Oparł swoje czoło o jej i spojrzał w jej oczy z uśmiechem na ustach.
- Ja ciebie też – odmruknęła Wiktoria i tym razem to ona pocałowała swojego narzeczonego.

Był wieczór. Po rozmowie z Haną Agata nie mogła znaleźć sobie miejsca. Wreszcie usiadła przy biurku w lekarskim i ukryła twarz w dłoniach. Chciała zająć myśli pacjentami, ale to wcale nie było takie łatwe... Jej myśli ciągle krążyły wokół rozmowy z Haną. Pomyślała o Pawle, który, jakimś cudem wydostał się z więzienia i od paru dni przesyłał jej groźby. Już to było dla niej wystarczająco ciężkie, a teraz jeszcze dziecko... Jeśli on się o nim dowie... No właśnie, co by wtedy było? Kiedyś tak bardzo chciał je mieć, a teraz... Teraz nawet by go nie obeszło, pomyślała gorzko. Ale w sumie to dobrze. Szybciej o nim zapomni, chociaż... Czy można zapomnieć o kimś, od kogo dostaje się groźby? W dodatku, z kim będzie się miało dziecko... Dlaczego? Dlaczego tak się stało? Dlaczego to znowu ją spotkało?! Agata zamknęła oczy, czując, jak napływają do nich łzy. Jakim cudem Paweł wydostał się z więzienia? A jeśli... Jeśli on nie działa sam? O tym Agata nawet nie chciała myśleć. Chociaż... Paweł był zdolny do wszystkiego, szkoda tylko, że wcześniej tego nie zauważyła... Agata spojrzała za okno. Musisz być silna, pomyślała nagle. Masz dla kogo żyć. Podjęła decyzję. Jeszcze tylko musi porozmawiać z Haną... Ale to jutro. Z takim oto postanowieniem ruszyła na wieczorny obchód.

*****************

Okeej, łapcie kolejny rozdział. Znowu bez Piotra, ale... Trochę musicie poczekać na akcję typowo romantyczną. Jednak nie ma na co narzekać, bo potem będziecie jeszcze prosić, żeby się coś stało. A teraz zachęcamy do komentowania, gdyż po prostu chcemy wiedzieć, czy ktoś to czyta. I, jeśli chcecie, zostawcie linki do swoich opowiadań, a w wolnej chwili na pewno zajrzę i jeśli mi się spodobają to z chęcią poczytam. Do kolejnej notki! Zapewne wstawię ją we wtorek, żeby jeszcze złożyć wam życzenia ;) Tak więc do wtorku!



Anja & kinina

2 komentarze:

  1. Super opo. Na prawde warto troche poczekac na nexta. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. czytam i czekam na nowe rozdziały

    OdpowiedzUsuń