Następnego dnia rano, Viki odwiedziła Blankę w hotelu
rezydentów.
- Hej - przywitała się
Victoria, całując przyjaciółkę w policzek. Obie usiadły za stołem w kuchni, a
Blanka nalała im herbaty do kubków.
- Cześć. Jakie plany na
dziś? - zapytała, również witając się z dziewczyną i stawiając naczynia na
stole.
- Oprócz słodkiego
lenistwa? - Viki odpowiedziała pytaniem na pytanie, uśmiechając się przy tym
szeroko i biorąc do ręki jeszcze parujący napój.
- Oczywiście. - Blanka
również nie mogła odmówić sobie uśmiechu. Objęła dłońmi swój kubek i zaczęła
delikatnie dmuchać, by szybciej ostudzić znajdującą się w nim herbatę.
- Ja oprócz tego nie mam
żadnych, nie wiem, jak ty.
- Hm... Chyba wezmę z
ciebie przykład. - Młoda Consalida zaśmiała się głośno.
- Serio? - Viki udała
zdumienie. - Czuję się taka... Dowartościowana. - Z trudem powstrzymała się by
nie parsknąć śmiechem.
- Naprawdę? - zdziwiła się
uprzejmie brunetka. - Zawsze do usług - musiała się uśmiechnąć.
- Postaram się zapamiętać
na przyszłość - odparła zupełnie poważnie Victoria, jednak zdradziły ją
nienaturalnie błyszczące oczy.
- Cieszę się. Co u ciebie
słychać?
- Ogólnie to nudy - Viki
westchnęła rozdzierająco. - A u ciebie?
- Od ostatniego razu nic
się nie zmieniło. No, może tylko tyle, że Wiki z Przemkiem się zaręczyli.
- Co?! - wykrzyknęła
zszokowana Victoria, patrząc w zdumieniu na Blankę. – Och, to cudownie! –
stwierdziła po chwili, gdy pierwszy szok już minął.
- Też tak uważam –
powiedziała Blanka, uśmiechając się, zaraz jednak ściszyła głos. – Jest jeszcze
jedna sprawa… Agata jest w ciąży.
- Naprawdę?!
- Ciszej! - upomniała ją
Blanka i rozejrzała się dookoła. - Naprawdę.
- Nie miałam pojęcia... Ona
ma męża?
- Musiałabym się głęboko
zastanowić, żeby nazwać go „mężem”. Od takich to tylko trzymać się z daleka.
- Och, no cóż... - Viki nie
miała pojęcia, co jeszcze mogłaby powiedzieć.
- O czym rozmawiacie?
Obydwie dziewczyny drgnęły
i przeniosły wzrok na Agatę, która weszła właśnie do kuchni.
- Tak ogólnie... - Blanka
unikała wzroku internistki. - O wszystkim i o niczym - dorzuciła tonem, który,
jak miała nadzieję, brzmiał lekko i niezobowiązująco.
- Rozumiem - Agata pokiwała
głową, ale ciągle nie spuszczała z dziewczyn podejrzliwego wzroku. - I macie
zamiar cały dzień siedzieć tutaj, tak?
- Tak, dokładnie -
potwierdziła Consalida.
- A czego innego się mogłam
spodziewać? - westchnęła blondynka, nalewając sobie kawy.
- Aa... Będziemy ci
przeszkadzać? - zapytała brunetka, patrząc uważnie na Agatę.
- Jasne, że nie. Czemu
pytasz? - internista zdziwiona spojrzała na córkę swojej najlepszej
przyjaciółki.
- Hm, chyba jesteś nie w
humorze.
- Hm, chyba ci się zdaje -
odparła Agata.
- Jasne - odparła Blanka. -
Ale my jednak chyba się przejdziemy, co nie, Viki?
- Eee... - widząc minę
brunetki, dodała szybko: - Tak, jasne. Hana prosiła mnie o małe zakupy. Cześć -
wymusiła uśmiech w stronę Agaty.
Blanka również pożegnała
się z blondynką i wyciągnęła swoją przyjaciółkę z hotelu.
- Chodź, idziemy się
przejść.
Victoria nie odezwała się
ani słowem, jedynie ze śmiechem pokręciła głową i ruszyła za dziewczyną.
Hana otworzyła drzwi. W
końcu w domu... Gdy weszła, zauważyła, że Victorii nie ma w żadnym
pomieszczeniu. No tak, pewno znowu gdzieś się włóczy.
Nie mając ochoty na samotny
obiad (którego i tak by zapewne nie ugotowała, bo Viki nie zrobiła zakupów),
postanowiła zejść coś na mieście. Pogoda była idealna na spacer, więc kobieta
zostawiła tym razem auto na parkingu. Przebrała się i wyszła z domu.
Idąc spokojnie chodnikami
słonecznej Warszawy nie zauważyła, że cały czas podąża za nią czarne kombi. Bo
i dlaczego miałaby to widzieć? Ostatnio nic się nie działo, więc po co martwić
się na zapas.
Właśnie przechodziła na
drugą stronę ulicy, ulubiony lokal był niedaleko. Zajęta rozmyślaniem o
kolejnym dniu pracy, nawet nie zauważyła, że z dużą prędkością samochód zmierza
w jej kierunku. Kiedy znajdowała się na środku drogi...
To były sekundy. Usłyszała
jeszcze pisk opon i jakieś krzyki, ale nie była pewna, do kogo należały. Może
do niej samej? Poczuła jeszcze, że coś ciężkiego w nią uderza. Ból promieniował
z każdego kawałka jej ciała. Słyszała nad sobą jakieś głosy, ale nie miała siły
otworzyć oczu czy chociażby się poruszyć. Nie miała pojęcia, co się dzieje.
Wszystko ją bolało. Chwilę później nadeszła błogosławiona ciemność, zabierając
ze sobą ból i uczucie dezorientacji.
*******
A więc, zanim zaczniecie
cokolwiek mówić, a raczej pisać – trochę się rozleniwiłam w święta i szczerze
mówiąc nie chciało mi się niczego dodawać, a przed dodaniem musiałabym to
jeszcze sprawdzić i poprawić tę masę błędów, których swojego czasu nie
widziałam. Także mogę jedynie przeprosić za to opóźnienie, a to na górze wydaje
się niestety marną rekompensatą, ale to tylko zapowiedź do kolejnych rozdziałów,
które, cóż, chyba będą ciekawsze. I w końcu doczekacie się znowu Piotra, ale
chyba nie w takiej sytuacji jakbyście chcieli. No okeej, nie przynudzam dłużej,
tylko zapraszam do komentowania, bo to motywuje, naprawdę! Wystarczy nawet
anonimowy komentarz, to dużo daje.
Anja & kinina
no to w takim razie czekamy na kontynuacje zdarzen.. ;)
OdpowiedzUsuńswietnie jkak zwykle , czekam z iecierpliwoscia na next ai mam nadzieje , ze bedzie cukierrr <3
OdpowiedzUsuńpisz szybko.....:-)
OdpowiedzUsuńNext ;**
OdpowiedzUsuńFajne ;))
OdpowiedzUsuńPieknie next ;p
OdpowiedzUsuńOOOO pisz next ;D
OdpowiedzUsuń