sobota, 25 stycznia 2014

16. Błędy i coś jeszcze?

Piotr przebudził się i spojrzał na zegarek, który miał na ręce. 6:30. Jak dobrze, że dzisiaj miał wolne... Dopiero po chwili zorientował się, że jego głowa dalej spoczywa na brzuchu Hany. Sam już nie wiedział czy to był sen, czy jednak tak było naprawdę... Spojrzał na śpiącą Hanę. Nie mógł oderwać od niej wzroku. W końcu podniósł się, pocałował ją w policzek i pojechał do domu.

Parę godzin później po raz kolejny tego dnia znalazł się pod salą Hany. Tym razem towarzyszyła mu jednak Victoria.
— Obudziła się? — W głosie dziewczyny dało się wyczuć nutkę ekscytacji, wymieszanej z niepokojem.
— Tak, dzisiaj w nocy. — Piotr na samą myśl uśmiechnął się pod nosem. — Wchodzimy?
— Jasne. — Victoria spojrzała podejrzliwie na dziwnie radosnego Piotra.
O co mu chodzi?, myślała, wchodząc do sali Hany.
— Viki... — kobieta uśmiechnęła się na widok córki.
— Cześć. — Victoria odwzajemniła uśmiech. — Jak się czujesz?
— Nie jest tak źle, jak mogłoby być.
— Yhym... — mruknęła Victoria. — Kiedy cię wypisują?
— Oby jak najszybciej. Nie mam zamiaru leżeć tu nie wiadomo ile...
Piotr udawał, że przysłuchuje się rozmowie, jednak tak naprawdę był bardzo daleko w krainie, gdzie znajdowały się tylko dwie osoby: Hana i on. Chciał, żeby to wszystko było takie proste. Ale prawda była brutalna — nie było... Nawet nie zauważył, kiedy wyszła Victoria.
— Gdzie Viki? — zapytał, siląc się na obojętny ton.
— Wyszła, zaraz wróci. — Hana wyraźnie unikała jego spojrzenia, czego mężczyzna nie zauważył albo nie chciał zauważyć...
— Hana... — Po chwili popatrzył w jej oczy i uśmiechnął się.
Hana nie odezwała się ani słowem. Po chwili jednak podniosła wzrok. Piotr cofnął się, widząc malującą się w jej oczach obojętność. Sytuacja powoli robiła się coraz bardziej niezręczna.
— Coś... Nie tak? — Jasne, że coś jest nie tak, ty idioto!, skarcił się w myślach. — Źle się czujesz?
— Nie, wszystko jest okej.
— Właśnie widzę... – W głosie Piotra pobrzmiewał sarkazm.
— Naprawdę, wszystko jest okej. — Ile można siedzieć w łazience?
— Powiedzmy, że ci wierzę... — Żałuje?
— A czemu miałbyś mi nie wierzyć? — Nie mogła się powstrzymać przed zadaniem tego pytania.
W tym momencie drzwi do sali po raz kolejny tego dnia się otworzyły. Wróciła Viki.
— Będę się zbierał... Dzwońcie, jakby co. Cześć.
Obydwie – Victoria i Hana — odprowadziły go wzrokiem aż do wyjścia. Hana, szczęśliwa, że Piotr nie poruszył TEGO tematu, a Viki zdumiona zachowaniem dorosłych. Gawryło tymczasem szybkim krokiem przemierzał korytarze szpitala. Chciał jak najszybciej stąd wyjść, nie myśleć o niczym... Nie wytrzymałby tam ani minuty dłużej. Nie mógł znieść tej obojętności, tego nic nie znaczącego wyrazu twarzy... A może ta noc to rzeczywiście był tylko sen? Musiał odpocząć i porządnie się wyspać. Ale z walki rezygnować nie zamierzał. On zawsze walczył do końca...

Hana zamknęła oczy. Viki wyszła jakieś parę minut temu i kobieta miała ochotę na chwilę w samotności. Musiała przemyśleć pewne rzeczy...
— Cześć, siostra! Jak się czujesz?
Hana, zdumiona, poderwała głowę.
— Leroy? — zszokowana wpatrywała się w swoją siostrę, stojącą w drzwiach. — Co ty tu robisz?
— Przyjechałam do ciebie. — Dziewczyna uśmiechnęła się w odpowiedzi.
— Kiedy?
— Kilka dni temu. Jak się czujesz? — Leroy usiadła na krześle.
— Bywało lepiej. — Hana wymusiła uśmiech. — A u was wszystko okej?
— Tak, nic się nie zmieniło.
— Tak myślałam. — Leroy, słysząc słowa siostry, przewróciła oczami. Rozmawiały przez chwilę, starannie omijając kwestię wypadku. Obie miały świadomość, że to nie czas na takie tematy.
— A wiesz, że jeden z lekarzy pomylił mnie z tobą? Niezłą miał minę – zaśmiała się w pewnym momencie dziewczyna.
— Naprawdę? — Hana z zaskoczeniem spojrzała na siostrę. — Który?
— Piotr... Gawryło?
— Och... — Kobieta szybko odwróciła wzrok.
— Coś nie tak? — zapytała młodsza dziewczyna, widząc dziwne zachowanie Hany.
— Nie, niby czemu? — spytała Hana, doskonale udając zdziwienie.
— Hm, nie wiem. – Leroy wzruszyła ramionami, jednak uważniej przyjrzała się siostrze. — Masz tu kogoś? – wypaliła, zanim zdążyła się powstrzymać.
Hana przez chwilę nie się nie odzywała, co dla Leroy było wystarczającym znakiem, że COŚ jest na rzeczy.
— Chyba wiem, po kim Victoria ma tę swoją cholerną ciekawość... — wymamrotała wreszcie szatynka, co dziewczyna przyjęła za kolejny znak.
— O, naprawdę? No widzisz. — Leroy z całych sił starała się nie wybuchnąć śmiechem. — Dalej nie uzyskałam odpowiedzi na moje pytanie. — Jej twarz rozświetlił szeroki uśmiech, gdy zauważyła zmieszanie widoczne na twarzy Hany.
— Które? — Lekarka ciągle grała na zwłokę, co niezmiernie bawiło jej siostrę.
— Czy kogoś masz — odparła, ciągle z tym samym szerokim uśmiechem na twarzy.
— Nie — odpowiedź Hany padła o sekundę za szybko.
Czyli jednak.
— Jasne, jasne... I tak wiem swoje, siostrzyczko. Lecę, bo umówiłam się z Viki. Jutro przyjdę — ucałowała siostrę w policzek i już miała wychodzić, gdy zatrzymał ją jej głos.
— Co niby wiesz?
— Wszystko, kochana — posłała Hanie jeszcze jeden uśmiech i wyszła.
Hana odprowadziła ją do drzwi nic nie rozumiejącym wzrokiem, po czym położyła głowę na poduszce. Cholerna Leroy.

Hana zamknęła na chwilę oczy. Przecież czuła się dobrze, do cholery! Ale nie, oczywiście jej troskliwy braciszek z jeszcze bardziej troskliwszą siostrzyczką załatwili jej ponad tydzień wolnego! A przecież przeleżała już prawie dwa w sali szpitalnej i wszystko było dobrze, to po co jeszcze urlop?
— Hana? — Z zamyślenia wyrwał ją głos Piotra.
Cholera... Może jednak urlop byłby lepszy niż rozmowa z nim?
— Och, Piotr... — mruknęła, starając się nie patrzeć w jego oczy. — Stało się coś?
— Nie... Jak się czujesz? Wszystko dobrze?
— Tak, wszystko w porządku. — Mimowolnie się uśmiechnęła.
— Cieszę się. — Piotr odwzajemnił jej uśmiech.
— Tak, ja też. — Kobieta przewróciła oczami. — Tylko o to chciałeś spytać? Bo Viki czeka na mnie w samochodzie i... — Pewno poczekałaby jeszcze, ale ja po prostu nie mogę tu stać z tobą jak gdyby nigdy nic…
— Nie... — Cholera, czy ona musi się TAK uśmiechać? — Wiesz, pomyślałem, że jutro obejrzę jakiś dobry film połączony z kolacją — i śniadaniem — ale samemu to nie taka atrakcja... Wpadniesz?
Hana przez ułamek sekundy spojrzała mu w oczy. I wiedziała, że nie odmówi. Nie potrafiłaby. Zresztą... To i tak byłoby lepsze od tego siedzenia w domu, prawda? Z drugiej strony, wiedziała, jak to wszystko może się skończyć...
— Jasne, z chęcią. — Po raz kolejny się uśmiechnęła.
— Fajnie. To... Do jutra.
— Pa. — Hana chciała już odejść, ale, tknięta jakimś impulsem, pocałowała Piotra w policzek.
Piotr dalej stał w miejscu. W końcu odwrócił i spojrzał z niedowierzaniem na powoli znikającą kobietę. Nie mógł jednak powstrzymać uśmiechu, który pojawił mu się na twarzy.

Następnego dnia wieczorem Hana szykowała się do wyjścia. 
— Idziesz gdzieś? — Victoria podniosła głowę znad laptopa.
— Yhym...
— Można wiedzieć, gdzie? — zapytała dziewczyna, uważnie przyglądając się Hanie.
Czy ona naprawdę musi zawsze wszystko wiedzieć?
— Na kolację. — Cóż za treściwa odpowiedź, MAMO. — Jasne — potaknęła.
O co jej chodzi?
— Nie wiem, o której wrócę.
O ile w ogóle wrócisz.
— Yhym... — wymamrotała, nie odrywając wzroku od laptopa. — A z kim idziesz? — zapytała po chwili.
Po co ona zadaje tyle pytań?
— A z kim mogę iść?
Trzeba będzie sprawdzić jej cierpliwość.
— A bo ja wiem?
Nawet za dobrze.
— Wiesz.
Irytuje się. Nie było wcale tak trudno. No, ale wystarczy, że MAMUSIA się przyzna i będzie po kłopocie.
— Nie, nie wiem, i dlatego pytam.
Czy ona NAPRAWDĘ musi to robić?
— Z kimś, za kim, em, nie przepadasz, lekko mówiąc.
A teraz doskonale udajemy zdziwienie.
— Nie przepadam?
Nie wytrzymam.
— Idę z Piotrem, cześć. — Hana wzięła torebkę i zamknęła za sobą drzwi.
To jeszcze sobie poczekasz, pomyślała Victoria, patrząc z lekkim uśmieszkiem na zegar wiszący na ścianie w salonie.

Hana westchnęła. Uspokój się!, nakazała sobie w myślach. Wzięła jeszcze jeden oddech i zadzwoniła do drzwi.
— Hej, wejdź. — Piotr otworzył drzwi i uśmiechnął się na widok dziewczyny.
Hana weszła do środka, mężczyzna natomiast zniknął w kuchni.
— Czego się napijesz?
— A co masz? — odparła pytaniem na pytanie Hana, rozglądając się po mieszkaniu Gawryły.
— Woda, kawa, herbata, wino, szampan... — whisky.
— Wino.
Piotr wrócił z kuchni z dwoma kieliszkami i butelką wina. Nalał sobie i Hanie.
—         To za co pijemy?
— Może za to, że żyję? — zapytała kobieta ze śmiechem.
— Nie powinnaś z tego żartować. – Głos Piotra miał brzmieć surowo, ale jego oczy zdradzały, że jest rozbawiony.
Hana upiła łyk, przewracając oczami.
— A teraz poproszę cię do stołu. – Już po chwili siedzieli naprzeciwko siebie, ciągle z kieliszkami w dłoniach.
Przy kolacji poruszyli wiele tematów, tych mniej i bardziej banalnych, ale żadne z nich nie wspomniało o tym, co wydarzyło się w szpitalu. Rozmawiało im się jednak na tyle dobrze, że zrezygnowali z filmu i po skończonej kolacji przenieśli się ze swoją rozmową do salonu.
— Ładne mieszkanie — zauważyła Hana, rozglądając się.
Piotr o mało nie zakrztusił się dopiero co wziętym łykiem wina.
— Nie żartuj... — wymamrotał.
— Niby czemu mam żartować? — Hana spojrzała na niego z rozbawieniem.
— Przydałby się remont... Malowanie ścian, wymiana paneli. Albo sprzedać to i kupić nowe. — I zamieszkać razem z tobą...
— Jasne? Może od razu je zburzyć? — Hana nie mogła sobie odmówić sarkazmu. Najwyraźniej za dużo czasu spędzam z Victorią. — Jest naprawdę ładne, najwyraźniej się nie znasz — posłała „złośliwy” uśmiech w stronę Piotra.
— Nigdy nie byłem ekspertem w tych sprawach.
— Właśnie widzę. — Hana uśmiechnęła się, tym razem naprawdę, widząc, że Piotr robi to samo.
Wzięła kieliszek i parę razy delikatnie nim zakołysała. Wreszcie wstała i podeszła do okna.
— I jeszcze ładny widok na Warszawę — dodała, jakby wcale nie było tej krępującej chwili ciszy.
— Tak sądzisz? — Piotr podszedł do dziewczyny i objął ją od tyłu.
Hana zamarła z kieliszkiem w dłoni. Czuła oddech Piotra na swoich włosach i policzku, ale nie wiedziała, co mogłaby opowiedzieć. W głowie miała kompletną pustkę. Stali jeszcze tak dłuższą chwilę. Piotr ewidentnie czekał na ruch Hany. W końcu kobieta zdecydowała się odłożyć kieliszek na parapet. Odwróciła się do niego twarzą tak, że patrzyli sobie głęboko w oczy. Hana oparła głowę o jego czoło. Przypomniała jej się ta noc, ten moment w szpitalu. Zdecydowanie chciała to powtórzyć, potrzebowała tego teraz. Jakby na „trzy, cztery!” zbliżyli swoje usta i zatopili je w namiętnym pocałunku. Minęło dość dużo czasu zanim oderwali się od siebie. Piotr bardzo jej pragnął, ale nie chciał jej zaciągać do łóżka. Wiedział, że to za wcześnie. Wolał zaczekać, bo gdyby ją stracił... Nawet o tym nie myśl!, skarcił sam siebie.
— Piotr...
Piotr nic nie powiedział, jedynie spojrzał na Hanę z pytaniem na twarzy. Dziewczyna jedynie pokręciła głową. Nie miała pojęcia, jak ubrać w słowa to, co kłębiło się w jej głowie. Gawryło też nie wiedział, co powiedzieć, więc po prostu przytulił Hanę. Dziewczyna oparła głowę na jego ramieniu.
— To nie ma sensu — powiedziała wreszcie.
Podniosła wzrok i natrafiła na jego pełne zdumienia niebieskie tęczówki.
— Hana, ale... Co nie ma sensu?
— To... To wszystko.
Sama nie wiedziała, dlaczego to mówi. Przecież... Przecież, gdy on był w pobliżu czuła się bezpiecznie, wiedziała, że ją kocha. Chciała już na zawsze zostać w jego ramionach, ale... To wszystko działo się za wcześnie, nie była gotowa.
— Ale... Hana...
— Piotr, przepraszam... — Kobieta wyrwała się z jego uścisku, założyła buty i wyszła, a właściwie prawie wybiegła z jego mieszkania.
— Hana!
Piotr usiadł załamany na kanapie, ukrył twarz w dłoniach. Co zrobił nie tak? Czy to wszystko musi być takie trudne? Hana nie miała ochoty na nic. Nie zareagowała na docinki Viki, gdy już dostała się do domu taksówką, nie zrobiła kompletnie nic. Po prostu rzuciła się na łóżko i ukryła twarz w dłoniach.
Jestem idiotką.


5 komentarzy:

  1. Nareszcie jest, ale nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Czekam na next ! ;

    OdpowiedzUsuń
  2. ojejj, bardzo fajne ;)))
    alee szkoda, ze częstotliwosc dodawania nextow jest taka mala :(
    ale przynajmniej ten jest dlugi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram dodawać się je częściej, szczególnie, że mam teraz ferie, więc cierpliwości ;)

      Usuń
    2. git!
      a będzie dzis cos?

      Usuń
    3. Postaram się dodać coś jutro ;)

      Usuń