Tymczasem Victoria skierowała swoje kroki do gabinetu
Hany. Było ciemno, więc zapaliła światło i usiadła na kozetce. Ziewnęła, i
przetarła oczy dłonią. Chociaż tutaj było dopiero wpół do ósmej, to w Izraelu
była już godzina później, a długa podróż dodatkowo ją wyczerpała. Dziewczyna
westchnęła. Nie była nawet pewna, po co tak właściwie tu przyjechała.
Wiedziała, że to zły pomysł, ale dziadkowie i ciotki ją namówili. A Victoria
nigdy nie potrafiła odmówić Mii ani Noor, które bardzo chciały by dziewczyna
odwiedziła ich starszą siostrę, więc się zgodziła. Gdyby przynajmniej Leroy z
nią pojechała. Ale nie, musiała sama stawić czoła swojej matce. Matce. Nie
potrafiła nazywać Hany mamą. To było takie... Banalne. Nieodpowiednie. Viki
doskonale wiedziała, że przypomina Hanie jej męża, a zarazem swojego ojca,
Jamesa. A Hana bardzo chciała o tym zapomnieć. I dlatego postanowiła wyjechać
do Polski w poszukiwaniu swojego ojca i brata. Viki nawet nie chciała o tym
słyszeć. Pokłóciły się wtedy, a Victoria w złości wykrzyczała jej, że jest
okropną matką i, że to przez nią James nie żyje. Po tym incydencie Hana od razu
spakowała swoje rzeczy i wyjechała, zostawiając dziewczynę z dziadkami i
ciotkami. Victoria bardzo to przeżyła, choć nie okazywała tego. Jedynie Leroy i dziadek widzieli, jak tęskni
za matką. Ale dziewczyna nie umiała odpuścić. Nie rozmawiała z Haną, gdy
dzwoniła i nie odpisywała na jej listy. Ale to nie był koniec. Kiedy Viki
dowiedziała się, że Hana pochowała Jamesa w Polsce, nie mówiąc jej o tym ani
słowa, rozpętało się piekło. Dziewczyna, po raz pierwszy od paru miesięcy,
zadzwoniła do matki. Wywrzeszczała jej w słuchawkę, że jej nienawidzi, że nie
jest już jej matką i, że jest bardzo szczęśliwa, że Hana już nigdy nie wróci do
jej życia. Już następnego dnia czuła się okropnie. Jednak nie zamierzała
przepraszać. Zamknęła się w sobie, zaczęła obracać się w nieodpowiednim
towarzystwie. Kiedy ktoś wspominał Hanę, zaczynała płakać i wrzeszczeć. Dopiero
Leroy i dziadek wyciągnęli dziewczynę z dołka. Leroy była młodszą siostrą Hany.
Miała 18 lat i rzadko bywała w domu, gdyż uczęszczała do szkoły w USA. Kiedy na
święta przyjechała do domu, pomogła Victorii uporać się z jej problemami. Gdy
Leroy zauważyła, że Viki zainteresowała się jej opowieściami o szkole
medycznej, poinformowała o tym dziadka. W dwójkę pokazali dziewczynie wiele
ciekawych rzeczy. I zdecydowali, że wakacje powinna spędzić z matką. Victoria
była pełna sprzeciwu, ale oczywiście, nikt jej nie słuchał. Wsadzili ją w samolot,
i... I cóż, była w Polsce. Westchnęła, otrząsając się z rozmyślań, i oparła się
plecami o ścianę. Zamknęła oczy. Nawet nie wiedziała, kiedy zasnęła.
Obudziły ją promienie
słońca. Otworzyła oczy i spojrzała na zegar wiszący na ścianie. Szósta. Przeciągnęła
się, a jej wzrok padł na biurko. Biurko? Podobne miała Mia, ale... Victoria
poderwała się do pionu i oczywiście uderzyła kolanem w szafkę, stojącą obok
kozetki. Kozetki? Umysł Viki pracował na najwyższych obrotach, gdy rozglądała
się po pomieszczeniu. Gabinet Hany, pomyślała, siadając na kozetce i masując
obolałe kolano.
— Wstałaś? — Viki drgnęła,
słysząc głos Hany.
— A nie widać? — mruknęła,
obracając się w stronę źródła głosu.
— Nawet jeśli nie widać, to
słychać — odparła Hana, podchodząc do dziewczyny.
— Serio? To chyba ogłuchłam
— zironizowała szatynka.
— Posłuchaj — zaczęła Hana.
Mówiła stanowczym, ostrym
głosem, którego Viki nigdy wcześniej u niej nie słyszała. Prychnęła, ale
posłusznie słuchała.
— Nie wiem, po co i na jak
długo tu przyjechałaś — kontynuowała. — Ale jeśli chcesz tu zostać, to musisz
zacząć stosować się do pewnych reguł. Pierwszą z nich jest to, że niezależnie
od sytuacji masz mnie słuchać. Druga — nie pyskujesz. Oprócz tego...
— Czy ty tego nie widzisz?
— wybuchła Victoria. — Ja nie chcę tu być! I nie byłoby mnie tu, gdyby dziadek
i Leroy mnie tu nie wysłali! I nie będziesz mi rozkazywać! — dziewczyna zerwała
się do pionu. — Nie masz do tego żadnego prawa!
— Uspokój się — nakazała
jej Hana, łapiąc dziewczynę za ramiona. — Skoro już tu jesteś, to się zachowuj.
Victoria prychnęła. Hana
zawsze starała się jej coś nakazywać. Zrób to, nie rób tego, nie wolno ci,
musisz, nie możesz...
— Sądzisz, że ja naprawdę
chciałam tu przyjechać? Do ciebie? — Viki obróciła głowę w stronę okna, więc nie
dostrzegła wyrazu twarzy swojej matki.
— Bądź co bądź, jednak tu
przyjechałaś.
Szatynka wzruszyła
ramionami, nie odwracając wzroku od okna.
— Jesteś głodna? — Hana
postawiła na zmianę tematu na bezpieczniejszy.
— Trochę — mruknęła
niechętnie młodsza dziewczyna.
— To pójdź sobie kupić coś
do bufetu. Masz — Hana wyciągnęła w stronę dziewczyny portfel z pieniędzmi.
Viki skinęła głową i
ruszyła w stronę drzwi.
— Victoria? — głos Hany
spowodował, że dziewczyna obróciła się na pięcie.
— Tak? — spytała, z lekkim
napięciem w głosie.
Jeśli każe jej wrócić do
domu, do Tel Awiwu...
— Cieszę się, że
przyjechałaś — powiedziała, uśmiechając się lekko.
— Ja też się cieszę —
mruknęła prawie niedosłyszalnie dziewczyna, zanim zamknęły się za nią drzwi.
Hana westchnęła i oparła
się o ścianę. Cholera, mogli przynajmniej zadzwonić!, pomyślała wściekła.
Mogłaby się jakoś przygotować, a tak... Została postawiona przed faktem niemal
dokonanym. Cholera. Nie wiedziała o Victorii prawie nic. Nie miała pojęcia, co
lubi, co ją interesuje... Hana zadawała sobie sprawę, że w ostatnich
miesiącach, a nawet latach, zaniedbała córkę, ale... Cholera. Nie umiała
zajmować się dziećmi, przynajmniej nie swoim. Do Mii czy Noor, swoich młodszych
sióstr, miała anielską cierpliwość. Nawet do Leroy, czy Esme, która była od
niej młodsza tylko o dwa lata. Ale do Victorii... No cóż, własne dzieci są
najtrudniejsze do wychowania, pomyślała kwaśno. Zdawała sobie sprawę z tego, że
naprawienie relacji z Viki może okazać się trudne, a nawet bardzo trudne.
Jeszcze Piotr... Cholera, co ma mu powiedzieć? Zapomniałam ci chyba wspomnieć,
że mam córkę? Idiotyczne. A Przemek... Lena... Hana wiedziała, że ukrywanie
Victorii to był bardzo zły pomysł, ale... Wiki!, olśniło ją. Z tego, co mówił
Przemek, ona też miała podobne problemy z Blanką, a skoro Blanka właśnie spędza
tu wakacje... Może Wiki będzie w stanie udzielić Hanie paru rad? Bo ona sama
nie miała bladego pojęcia, jak zająć się własną córką.
************
Tak na
to patrzę, i po prostu nie wierzę, że pisałam kiedyś takie głupoty. Ale, że
poprawianie tego nie ma większego sensu, to oddaję wam w ręce to coś, licząc,
że nie jest tak źle ;)
Anja & kinina
Dobrze sie to czyta inne niż wszystkie i może dlatego takie wciągające czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńOj bardzo wciągające, czekam na nexta ! ;))
OdpowiedzUsuńnie publikowała już któraś z was tg na forum tvp? bo skądś znam ten tekst :D
OdpowiedzUsuńOwszem, to są opowiadania z forum, przynajmniej na razie, później będzie c.d., którego nie było jeszcze nigdzie *tylko w naszych głowach* ^^
Usuńoj dziewczyny, obijacie się! :D dawajcie nexta :D
OdpowiedzUsuń