wtorek, 15 października 2013

2. Rozmowa

Tymczasem Victoria skierowała swoje kroki do gabinetu Hany. Było ciemno, więc zapaliła światło i usiadła na kozetce. Ziewnęła, i przetarła oczy dłonią. Chociaż tutaj było dopiero wpół do ósmej, to w Izraelu była już godzina później, a długa podróż dodatkowo ją wyczerpała. Dziewczyna westchnęła. Nie była nawet pewna, po co tak właściwie tu przyjechała. Wiedziała, że to zły pomysł, ale dziadkowie i ciotki ją namówili. A Victoria nigdy nie potrafiła odmówić Mii ani Noor, które bardzo chciały by dziewczyna odwiedziła ich starszą siostrę, więc się zgodziła. Gdyby przynajmniej Leroy z nią pojechała. Ale nie, musiała sama stawić czoła swojej matce. Matce. Nie potrafiła nazywać Hany mamą. To było takie... Banalne. Nieodpowiednie. Viki doskonale wiedziała, że przypomina Hanie jej męża, a zarazem swojego ojca, Jamesa. A Hana bardzo chciała o tym zapomnieć. I dlatego postanowiła wyjechać do Polski w poszukiwaniu swojego ojca i brata. Viki nawet nie chciała o tym słyszeć. Pokłóciły się wtedy, a Victoria w złości wykrzyczała jej, że jest okropną matką i, że to przez nią James nie żyje. Po tym incydencie Hana od razu spakowała swoje rzeczy i wyjechała, zostawiając dziewczynę z dziadkami i ciotkami. Victoria bardzo to przeżyła, choć nie okazywała tego.  Jedynie Leroy i dziadek widzieli, jak tęskni za matką. Ale dziewczyna nie umiała odpuścić. Nie rozmawiała z Haną, gdy dzwoniła i nie odpisywała na jej listy. Ale to nie był koniec. Kiedy Viki dowiedziała się, że Hana pochowała Jamesa w Polsce, nie mówiąc jej o tym ani słowa, rozpętało się piekło. Dziewczyna, po raz pierwszy od paru miesięcy, zadzwoniła do matki. Wywrzeszczała jej w słuchawkę, że jej nienawidzi, że nie jest już jej matką i, że jest bardzo szczęśliwa, że Hana już nigdy nie wróci do jej życia. Już następnego dnia czuła się okropnie. Jednak nie zamierzała przepraszać. Zamknęła się w sobie, zaczęła obracać się w nieodpowiednim towarzystwie. Kiedy ktoś wspominał Hanę, zaczynała płakać i wrzeszczeć. Dopiero Leroy i dziadek wyciągnęli dziewczynę z dołka. Leroy była młodszą siostrą Hany. Miała 18 lat i rzadko bywała w domu, gdyż uczęszczała do szkoły w USA. Kiedy na święta przyjechała do domu, pomogła Victorii uporać się z jej problemami. Gdy Leroy zauważyła, że Viki zainteresowała się jej opowieściami o szkole medycznej, poinformowała o tym dziadka. W dwójkę pokazali dziewczynie wiele ciekawych rzeczy. I zdecydowali, że wakacje powinna spędzić z matką. Victoria była pełna sprzeciwu, ale oczywiście, nikt jej nie słuchał. Wsadzili ją w samolot, i... I cóż, była w Polsce. Westchnęła, otrząsając się z rozmyślań, i oparła się plecami o ścianę. Zamknęła oczy. Nawet nie wiedziała, kiedy zasnęła.

Obudziły ją promienie słońca. Otworzyła oczy i spojrzała na zegar wiszący na ścianie. Szósta. Przeciągnęła się, a jej wzrok padł na biurko. Biurko? Podobne miała Mia, ale... Victoria poderwała się do pionu i oczywiście uderzyła kolanem w szafkę, stojącą obok kozetki. Kozetki? Umysł Viki pracował na najwyższych obrotach, gdy rozglądała się po pomieszczeniu. Gabinet Hany, pomyślała, siadając na kozetce i masując obolałe kolano.
— Wstałaś? — Viki drgnęła, słysząc głos Hany.
— A nie widać? — mruknęła, obracając się w stronę źródła głosu.
— Nawet jeśli nie widać, to słychać — odparła Hana, podchodząc do dziewczyny.
— Serio? To chyba ogłuchłam — zironizowała szatynka.
— Posłuchaj — zaczęła Hana.
Mówiła stanowczym, ostrym głosem, którego Viki nigdy wcześniej u niej nie słyszała. Prychnęła, ale posłusznie słuchała.
— Nie wiem, po co i na jak długo tu przyjechałaś — kontynuowała. — Ale jeśli chcesz tu zostać, to musisz zacząć stosować się do pewnych reguł. Pierwszą z nich jest to, że niezależnie od sytuacji masz mnie słuchać. Druga — nie pyskujesz. Oprócz tego...
— Czy ty tego nie widzisz? — wybuchła Victoria. — Ja nie chcę tu być! I nie byłoby mnie tu, gdyby dziadek i Leroy mnie tu nie wysłali! I nie będziesz mi rozkazywać! — dziewczyna zerwała się do pionu. — Nie masz do tego żadnego prawa!
— Uspokój się — nakazała jej Hana, łapiąc dziewczynę za ramiona. — Skoro już tu jesteś, to się zachowuj.
Victoria prychnęła. Hana zawsze starała się jej coś nakazywać. Zrób to, nie rób tego, nie wolno ci, musisz, nie możesz...
— Sądzisz, że ja naprawdę chciałam tu przyjechać? Do ciebie? — Viki obróciła głowę w stronę okna, więc nie dostrzegła wyrazu twarzy swojej matki.
— Bądź co bądź, jednak tu przyjechałaś.
Szatynka wzruszyła ramionami, nie odwracając wzroku od okna.
— Jesteś głodna? — Hana postawiła na zmianę tematu na bezpieczniejszy.
— Trochę — mruknęła niechętnie młodsza dziewczyna.
— To pójdź sobie kupić coś do bufetu. Masz — Hana wyciągnęła w stronę dziewczyny portfel z pieniędzmi.
Viki skinęła głową i ruszyła w stronę drzwi.
— Victoria? — głos Hany spowodował, że dziewczyna obróciła się na pięcie.
— Tak? — spytała, z lekkim napięciem w głosie.
Jeśli każe jej wrócić do domu, do Tel Awiwu...
— Cieszę się, że przyjechałaś — powiedziała, uśmiechając się lekko.
— Ja też się cieszę — mruknęła prawie niedosłyszalnie dziewczyna, zanim zamknęły się za nią drzwi.

Hana westchnęła i oparła się o ścianę. Cholera, mogli przynajmniej zadzwonić!, pomyślała wściekła. Mogłaby się jakoś przygotować, a tak... Została postawiona przed faktem niemal dokonanym. Cholera. Nie wiedziała o Victorii prawie nic. Nie miała pojęcia, co lubi, co ją interesuje... Hana zadawała sobie sprawę, że w ostatnich miesiącach, a nawet latach, zaniedbała córkę, ale... Cholera. Nie umiała zajmować się dziećmi, przynajmniej nie swoim. Do Mii czy Noor, swoich młodszych sióstr, miała anielską cierpliwość. Nawet do Leroy, czy Esme, która była od niej młodsza tylko o dwa lata. Ale do Victorii... No cóż, własne dzieci są najtrudniejsze do wychowania, pomyślała kwaśno. Zdawała sobie sprawę z tego, że naprawienie relacji z Viki może okazać się trudne, a nawet bardzo trudne. Jeszcze Piotr... Cholera, co ma mu powiedzieć? Zapomniałam ci chyba wspomnieć, że mam córkę? Idiotyczne. A Przemek... Lena... Hana wiedziała, że ukrywanie Victorii to był bardzo zły pomysł, ale... Wiki!, olśniło ją. Z tego, co mówił Przemek, ona też miała podobne problemy z Blanką, a skoro Blanka właśnie spędza tu wakacje... Może Wiki będzie w stanie udzielić Hanie paru rad? Bo ona sama nie miała bladego pojęcia, jak zająć się własną córką.
************


          Tak na to patrzę, i po prostu nie wierzę, że pisałam kiedyś takie głupoty. Ale, że poprawianie tego nie ma większego sensu, to oddaję wam w ręce to coś, licząc, że nie jest tak źle ;)

Anja & kinina

5 komentarzy:

  1. Dobrze sie to czyta inne niż wszystkie i może dlatego takie wciągające czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj bardzo wciągające, czekam na nexta ! ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. nie publikowała już któraś z was tg na forum tvp? bo skądś znam ten tekst :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, to są opowiadania z forum, przynajmniej na razie, później będzie c.d., którego nie było jeszcze nigdzie *tylko w naszych głowach* ^^

      Usuń
  4. oj dziewczyny, obijacie się! :D dawajcie nexta :D

    OdpowiedzUsuń