środa, 23 października 2013

3. Spotkanie

       Victoria westchnęła, rozglądając się po bufecie. Wczesna godzina na pewno nie sprzyjała jedzeniu, dlatego pomieszczenie było prawie puste. Dziewczyna machinalnie odgryzła kolejny kęs kanapki i znowu westchnęła. Spędzenie kolejnego dnia w szpitalu na pewno nie było jej marzeniem, ale musiała zaczekać na Hanę, która z pewnością miała dzisiaj dyżur. Gdyby miała przy sobie swoje rzeczy... O cholera!, pomyślała. Jej rzeczy ciągle były w przechowalni na lotnisku, a Viki powiedziała, że odbierze je wieczorem. Hana na pewno bardzo się ucieszy z przymusowej wizyty na lotnisku, pomyślała wściekła dziewczyna. Chyba że... Jej wzrok padł na portfel. Miała kasę w walizce, więc odda ją Hanie, jak tylko przyjedzie z lotniska. Musi się tylko dowiedzieć, do której Hana ma dyżur. Victoria zerwała się z miejsca. Cóż, przynajmniej nie spędzi całego dnia nic nie robiąc. Rzuciła należną kwotę na stolik, jako, że nigdzie nie widziała pani Marii i szybkim krokiem ruszyła w stronę dyżurki.
                                                                    
— Coś ty taki dziwny dzisiaj? — spytała Wiktoria Przemka. — Przemek? — spytała, nie widząc żadnej reakcji ze strony Zapały.
Szła właśnie do szpitala, gdy po drodze spotkała chłopaka. Był dziwny, jakby rozkojarzony. A Wiki nie miała pojęcia, o co mu chodzi.
— Przemek? — spytała jeszcze raz.
Gdy znowu nie odpowiedział, zatopiony we własnych myślach, Wiktoria stwierdziła, że czas sięgnąć po radykalne środki. Bez słowa przystanęła, złapała zdumionego Przemka za ramiona i namiętnie go pocałowała. Przemek, zdumiony, przez chwilę stał bez ruchu, by potem z pasją oddać pocałunek ukochanej. Objął ją jedną ręką, drugą wplatając w jej włosy.
— Powiesz mi teraz, o co chodzi? — spytała Wiktoria, gdy oderwali się z Przemkiem od siebie.
Przemek zawahał się na chwilę, ale widząc spojrzenie swojej dziewczyny, westchnął przeciągle i powiedział
— Hana ma córkę — widząc zaskoczony wyraz twarzy Wiki, dorzucił szybko: — Znaczy, tak mi się wydaje. Dziewczyna nazywa się Coldwell, więc, to albo siostra jej zmarłego męża, albo córka. Chociaż bardziej obstawiałbym na to drugie... Jest do niej strasznie podobna — mruknął Zapała.
— Córka? Mąż? — Wiktoria była jeszcze bardziej zdumiona.
— Przecież ty nic nie wiesz... — powiedział młody doktor i w skrócie opowiedział Wiki całą historię Hany.
Co, oczywiście, spowodowało, że 15 minut później na złamanie karku pędzili do szpitala, byle się nie spóźnić.
                                                         
Przemek przygotowywał  się właśnie do zabiegu z Falkowiczem, gdy Wiki mruknęła:
— To ona, prawda?
Przemek podniósł głowę, akurat w momencie, gdy Victoria podchodziła do dyżurki pielęgniarek. Chcąc słyszeć, co mówi dziewczyna, obydwoje podeszli bliżej.
— Doktor Goldberg? — spytała dla upewnienia pielęgniarka, patrząc na dziewczynę.
— Tak — potaknęła szatynka.
— Do godziny 20.
— Dziękuję — mruknęła dziewczyna.
                                                            
Victoria wyszła na zewnątrz. Miała właśnie sięgnąć po telefon, by zadzwonić po taksówkę, gdy usłyszała za sobą znajomy głos. Obróciła się na pięcie, by zobaczyć osobę, której najmniej by się tutaj spodziewała.

— Blanka?
       ********
             Wybaczcie za zwłokę, w domu malowanie ;) Liczymy na komentarze, bo one motywują!                                                                                                                                     
 Anja & kinina

2 komentarze: