wtorek, 17 czerwca 2014

26. Plany

Kilka dni po rozmowie z Haną, Piotr stał przed drzwiami prowadzącymi do gabinetu Trettera. Chciał porozmawiać z nim o planowanym urlopie oraz poprosić o tydzień wolnego dla siebie i Hany. Wiedział, że moment na wakacje wybrali sobie nie najlepszy, ale miał nadzieję, że uda mu się przekonać Stefana. Westchnął, w myślach przygotowując się do przeprowadzenia dłuższej rozmowy. Nie miał jednak ochoty dłużej zwlekać, więc zapukał do znajdujących się przed nim drzwi. Po otrzymaniu odpowiedzi w postaci stłumionego „proszę” wstawił głowę do środka.
- Nie przeszkadzam? - zapytał, widząc Stefana siedzącego za zawalonym różnego rodzaju papierami biurkiem.
- Nie ukrywam, że trochę - przyznał Tretter, podnosząc głowę znad owego mebla. - Ale skoro już jesteś, mów, o co chodzi.
Gawryło zajął wskazane przez dyrektora miejsce i od razu zaczął wyjaśniać, z czym przyszedł.
- Potrzebuję tygodnia urlopu. Dla siebie i dla Hany. Wiem, że na chirurgii jest kocioł, ale...
- Ale co? - przerwał mu ostro Tretter. - Według ciebie dwóch lekarzy w tą czy w tamtą nie robi różnicy? Piotr, teraz jest najwięcej roboty! - Stefan spojrzał na młodszego kolegę z nieukrywaną irytacją. - I po co aż tydzień? - dodał, ciągle nie spuszczając wzroku z Gawryły.
- Przecież przyjąłeś tego nowego chirurga, jak mu tam... - Piotr szukał w głowie odpowiedniego imienia, umyślnie ignorując ostatnie pytanie Trettera. - Właśnie, Jack’a. - Olśniło go, gdy zauważył leżące na stercie papierów CV Coldena.
- Dobrze wiesz, że chirurdzy z dłuższym stażem mają większe zaufanie pacjentów...
- Przecież Colden jest jednym z najlepszych chirurgów - zaoponował natychmiast Gawryło. - Poza tym... Naprawdę zależy mi na tym urlopie - dodał, mając nadzieję, że Stefan domyśli się reszty.
- Widzę, że moje argumenty średnio działają... - westchnął Tretter, pocierając oczy. - Dlaczego tak ci na tym zależy?
- Bo... - Piotr zawahał się na chwilę. - Powiedzmy, że mam w tym swój interes - powiedział wreszcie, uśmiechając się nieznacznie.
- Dobra, nie wnikam w szczegóły... - Tretter poddał się, widząc, że najwyraźniej nic więcej nie zdziała. - Daj mi jeden dzień, pogadam z Wójcikiem, czy da sobie radę przez ten tydzień.
- Dzięki. - Gawryło uśmiechnął się szeroko.
- A teraz na oddział! - zakomenderował Tretter, chociaż on też nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu rozbawienia.
- Tak jest, szefie! - Piotr zasalutował Stefanowi typowo wojskowym gestem, przykładając dwa palce do czoła, po czym obrócił się na pięcie i, ciągle z uśmiechem na twarzy, wyszedł z gabinetu by poszukać Hany i przekazać jej radosne wieści.
Jednak już po wyjściu z pomieszczenia dostrzegł niezłe zamieszanie. Z tego, co zdążył się dowiedzieć, wychodziło na to, że w pobliskim budynku wybuchł pożar i mieli kilkunastu rannych. Odnotowując sobie w myślach, żeby odwiedzić Hanę po pracy, z westchnieniem ruszył na izbę.

Hana przygotowywała właśnie kolację, gdy rozległ się dźwięk dzwonka. Westchnęła i z niechęcią poszła otworzyć drzwi, jednak zaraz się uśmiechnęła, gdy zauważyła, kto za nimi stoi.
- Cześć. - Przywitał się z nią Gawryło, wchodząc do pomieszczenia. Od razu przyciągnął swoją ukochaną bliżej siebie, całując ją namiętnie w usta. - Mam dobrą wiadomość. - Uśmiechnął się tajemniczo, nadal nie zaprzestając poprzedniej czynności.
- Hej - wymamrotała Hana, gdy na chwilę się od siebie oderwali. - Jaką? - zapytała, czując usta Piotra na swojej szyi.
- Załatwiłem urlop dla nas. - Gawryło wreszcie oderwał się od Hany, jednak ciągle obejmował ją w talii. - Tretter pogada jeszcze z Wójcikiem, ale to tylko formalność.
- Nie myślałam, że od słów tak szybko przejdziesz do czynów.
- Musisz bardziej we mnie wierzyć - mruknął, udając obrażonego, jednak jego oczy błyszczały wesoło. - To co? Niedługo się pakujemy?
- Zależy, na kiedy załatwiłeś urlop.
- Od soboty jesteś cała moja...
- Uważaj, bo jeszcze będziesz miał nas dość. - Goldberg delikatnie położyła dłoń na brzuchu.
- Was? Nigdy. - Piotr spojrzał na Hanę z udawanym oburzeniem.
- To się okaże.
- Straszysz? - Mężczyzna zaczął bawić się kosmykiem włosów swojej ukochanej.
- Nie, ja tylko ostrzegam.
-To brzmi groźnie... Mimo to, jestem gotów zaryzykować.
- Jak... Szlachetnie.
- Ba, ma się to lekarskie poświęcenie. - Piotr starał się zachowywać powagę, co nie do końca mu wychodziło, szczególnie gdy Hana zaczęła się śmiać.
- I nieprzeciętną skromność, panie doktorze. - Goldberg odsunęła się od Piotra, gdy tylko usłyszała głos swojej córki. - Nie, spokojnie, nie krępuj się – dodała Viki, widząc gest Hany.
- Victoria, daruj sobie. - Kobieta ostro spojrzała na córkę.
- Wiesz - odparła natychmiast dziewczyna, jakby odpowiedź miała przygotowaną w głowie już od dłuższej chwili - ja tylko mówię, jakbyś się zastanawiała, czy chcę ten widok oglądać.
- Skoro tak się przypatrujesz, to chyba chcesz - odezwał się milczący do tej pory Gawryło.
- Raczej nie mam innego wyjścia.
- No nie masz, ale jeżeli chcesz to możemy przenieść te widoki do mojego mieszkania. - Piotr uśmiechnął się pod nosem.
- Byłoby miło, jeżeli tylko oszczędzisz mi reszty szczegółów.
- Spokojnie, oszczędzimy.
- W takim razie, dobrej zabawy życzę.
- Dziękuję, oszczędzę szczegółów, ale będzie dobra - powiedział Piotr, „przy okazji” obejmując Hanę w pasie.
- Ja jednak będę miała nadzieję na tę drugą opcję.
- Wiesz, nadzieję można mieć zawsze. - Gawryło wzruszył ramionami, nie przestając się uśmiechać.
- Jak na razie jeszcze ją mam.
- Na razie?
- Bo jeszcze chwila i zwątpię.
- Dobra, dobra, lepiej nie trać tej nadziei. - Piotr posłał w jej kierunku uśmiech.
- A ty się tak nie uśmiechaj.
- Mówisz, masz. - Chirurg przestał się uśmiechać, jednak w jego oczach ciągle błyszczało rozbawienie.
- Dziękuję. - Victoria wykonała coś, co w zamierzeniu miało być ukłonem, i nie czekając na dalszy ciąg tego „dialogu” skierowała kroki do swojego pokoju.
- Rozmawiałaś z Viki o wyjeździe? - zapytał Piotr, gdy za dziewczyną zamknęły się drzwi.
- Słuchaj, ja naprawdę cię za nią przepraszam, ale... - zaczęła w tym samym momencie Hana.
- Czyli jeszcze nie powiedziałaś? Dobrze byłoby ją poinformować, niedługo wyjazd... Zrobisz to sama, pomóc? - Na chwilę zapadła cisza. - A, i nie przepraszaj. - Chirurg uśmiechnął się delikatnie.
- Nie, nie rozmawiałam z nią o tym jeszcze... - Głowę Hany zaprzątało zupełnie co innego. - I naprawdę cię przepraszam, nie wiem, czemu się tak zachowywała...
- Nie przepraszaj, te jej zachowanie było nawet zabawne, ma strasznie cięty język... Polubiłem ją, wiesz?
- Nie żartuj sobie.
- Nie żartuję, mówię serio. - Na twarzy Piotra pojawiło się lekkie rozbawienie, spowodowane tym, że Hana mu nie wierzyła.
- Yhym - wymamrotała, opierając czoło o jego ramię. - Powiedzmy, że jestem skłonna ci uwierzyć.
Piotr zaśmiał się cicho, obejmując Hanę ramieniem.
- Kawy, herbaty? - zapytała ona po chwili ciszy, podnosząc głowę i uśmiechając się lekko. Cieszyła się, że Piotr polubił Viki. Gdyby jeszcze Victoria tak łatwo zaakceptowała Gawryłę...
- Przecież możemy tak zostać, mnie się nigdzie nie spieszy.
- Tyle, że nic mądrego z tego nie wynika. - Hana przewróciła oczami.
- Jak nic mądrego? Uzgodniliśmy urlop, polubiłem twoją córkę, to chyba ważne rzeczy? Ale skoro tak bardzo nalegasz na kawę, to chętnie. - Wypuścił swoją ukochaną z objęć.
- Idziesz? - zapytała ona, wchodząc do kuchni. - Chyba, że masz zamiar tak stać w tym progu...
- Fajnie tu się stoi, zastanawiam się, czy nie wypić tu kawy... - powiedział Piotr z dobrze udawaną powagą.
W końcu jednak dał za wygraną i wszedł do kuchni. Posiedział tam przez chwilę i chociaż ciężko było mu się rozstać z Haną, to jednak musiał wracać do szpitala, gdzie obiecał skonsultować wyniki pacjentki Wiktorii. Z niechęcią pożegnał się z Goldberg, a kilkanaście minut później już był pod szpitalem.

Victoria zamknęła oczy, słysząc pukanie do drzwi. Hana. I pewnie kazanie, że ma się „nie odnosić tak do Piotra”. Świetnie.
- Viki, musimy pogadać. - Hana otworzyła drzwi.
- O czym?
- Wyjeżdżam z Piotrem na urlop i... Mam nadzieję, że poradzisz sobie sama.
Victoria, lekko zaskoczona, spojrzała na matkę. Obejdzie się bez morałów? Nie sądziła, że Hana zostawi ten temat w spokoju. Chciała ją nawet przeprosić, chociaż zdawała sobie sprawę, że to i tak nic by nie zmieniło.
- Wyjeżdżasz?
- Z Piotrem, na tydzień.
- Gdzie? - Dziewczyna w jakikolwiek sposób chciała podtrzymać rozmowę.
- Nad Bałtyk. I... Martwię się trochę o ciebie, w końcu zostaniesz sama na kilka dni... Może zamieszkasz na ten czas u rezydentów?
- A co miałoby mi się stać? - Viki przewróciła oczami. - I tak większość dnia będę spędzać w szkole.
- A potem? Może jednak?
- Przecież się nie zabiję - wymamrotała dziewczyna, podnosząc wzrok na Hanę.
- Tego nie powiedziałam. Aczkolwiek miewasz różne pomysły, więc byłabym spokojniejsza, gdybyś jednak u nich zamieszkała.
- Dlaczego tak ci na tym zależy? - zapytała nieco zirytowana nastolatka. Przecież nie miała pięciu lat, mogła zostać sama w domu na kilka dni!
- Bo się o ciebie martwię? - To proste oświadczenie zaskoczyło Victorię. Nie, żeby myślała, że Hana ma ją gdzieś... Po prostu nigdy nie spodziewała się, że jej matka powie coś takiego.
- Skoro tak ci na tym zależy... - wzruszyła ramionami, tym samym zgadzając się na spędzenie kilku dni pod opieką rezydentów.
- Dzięki - Hana uśmiechnęła się delikatnie. - Porozmawiam jutro z Wiktorią. - Na chwilę zapadła cisza. - A jak tam w szkole?
- W porządku. - Viki kolejny raz wzruszyła ramionami, tym razem po to, by pokazać, że nie ma nic ciekawego do powiedzenia. - Poznałam kilku fajnych ludzi, klasę mam niezłą...
- Więc chyba dobrze, prawda?
- Nie jest najgorzej - przyznała, nie chcąc wdawać się w jakieś długie dysputy. W końcu to były jej problemy, którymi nie chciała obarczać Hany. Przecież jej matka miała inne sprawy na głowie. A zresztą...
- Głodna? - Z jej rozmyślań wytracił ją głos Hany.
- Jasne - odparła niemal natychmiast, starając się przywołać na twarz coś, co chociaż mogłoby udawać uśmiech.
- To chodź, kolacja gotowa - Hana skinęła głową w stronę kuchni. Victoria westchnęła, jednakże, nie mając innego wyjścia, wstała i również skierowała swoje kroki do kuchni.

Ciepłe popołudnie. Agata przeglądała dokumenty swoich pacjentów, próbując się na czymś skupić. Kiepsko jej to wychodziło, myślała tylko o nim. Z rozmyślań wyrwał ją głos Trettera, który właśnie wszedł do pokoju lekarskiego. Koło niego stał ktoś, kogo nie znała. Może pacjent? Lekarz? Inwestor?
- O! Pani doktor pozwoli. To nasz nowy kardiolog, Marek Rogalski. - Wskazał na niego ręką, po czym szybko przeszedł do sedna sprawy. - Czeka na nowy oddział kardiologii interwencyjnej, póki co zostaje na internie. Mam nadzieję, że pani się zajmie naszym nowym „nabytkiem”.
- Tak, oczywiście. Agata Woźnicka, miło mi. - Podała dłoń Markowi, który odwzajemnij gest.
- Również mi miło, Marek Rogalski. - Spojrzał na nieobecną blondynkę, spoglądającą kątem oka na papiery. - No to... Będziemy kolegami z pracy. - Uśmiechnął się, chcąc przełamać niezręczną ciszę.
- Na to wygląda - odpowiedziała oschle, nie ciągnęło ją do dłuższej rozmowy, nie dziś.
- Który to miesiąc? - Marek pytał o cokolwiek, byle tylko nie słuchać tej ciszy.
- Piąty. - Na myśl o dziecku lekko się uśmiechnęła.
- A mogłabyś mnie oprowadzić po oddziale? Wiesz, jestem ten „nowy”.
- Jasne, nie ma problemu. - Nie wyraziła zbyt dużego entuzjazmu, ale od razu gestem pokazała drzwi na znak, że teraz będzie robiła za przewodnika. Marek jak przystało na dżentelmena przepuścił ją pierwszą delikatnie się przy tym uśmiechając. Szli długimi korytarzami, Agata, co chwilę omawiała poszczególne pomieszczenia. Laboratorium, sale internistyczne, pracownie rentgenowskie…
- Długo tu pracujesz? - Lekarz wyraźnie zainteresował się swoją towarzyszką.
- Kilka lat. - Po tych słowach omówiła kolejne dwa pokoje.
- Niezły staż, jak na tak młody wiek. - Ten komplement dopełnił uśmiechem i błyskiem w oku.
- A twój staż ile już liczy? - Błysk w oku podziałał.
- Z piętnaście będzie...
Stanęli przed drzwiami oddziału. Na tym wycieczka się skończyła. Marek mógł zacząć pracę.
- Tam jest oddział. - Wskazała wzrokiem i próbowała już odejść, ale Rogalski ciągnął rozmowę
- No, mam nadzieję na udaną współpracę. - Uśmiechnął się.
Nadzieję możesz mieć...
- I tak nie będziemy się często widywać. - Spojrzała wymownie na swój brzuch.
- Ale po porodzie wracasz, prawda?
- Tak, wracam. - Zapanowała cisza, więc Agata nie stała długo w bezruchu. Postanowiła wrócić do swoich obowiązków.
**************
Rozdział nieco później, niż miał być, ale to tylko dlatego, że przez weekend byłam na weselu w Zakopanem, a w piątek niestety nie zdążyłam nic wstawić, za co przepraszam. Dla ciekawskich - to ostatni stary rozdział, następny będzie już nowy, niepublikowany nigdzie wcześniej ;)


Anja & kinina

45 komentarzy:

  1. Przepraszam, że w komentarzu, ale nie wiem jak inaczej się do Ciebie odezwać ;*.
    Witaj, z tej strony Caathy.x1 autorka bloga Zatajone Dziedzictwo ;-). Ten pizduś-plastuś z bloga www.o-iesu.blogspot.com dwa tygodnie, jak nie dłużej, się zbierał i wreszcie nam odpisał, więc zapraszam Cię do dyskusji, jeśli masz ochotę :)
    Pojedźmy mu po ambicji :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można było na GG, chociaż ostatnio rzadko tam wchodzę, fakt ;)
      Hm... Widzę, że z nim to jak grochem o ścianę, my jedno, on drugie... Chyba taki typ :/

      Usuń
  2. GEENIALNE!!!
    super, genialne, bardzo bogate slownictwo no i trzyma w napięciu. brakuje mi tylko trochę zblizen między Haną, a Piotrem, ale może da się to nadrobic?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo wątpliwe, aczkolwiek spróbujemy coś z tym zrobić ;)

      Usuń
  3. Awww,boskie!❤ Bardzo mnie zainteresował wątek Hany i Viki,mam nadzieję, że wreszcie się dogadaja? ;)) Czekam na nexta, mam nadzieję, że będzie szybko? Udostępniłam twojego bloga na mojej stronce o HaPi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za udostępnienie, bardzo nam miło ;) Next powinien pojawić się w sobotę, jeśli nic się nie zmieni. A co do Hany i Viki... Cóż, tajemnica :D

      Usuń
  4. KOCHAM!!!! Genialnie piszesz! Najlepsze opowiadanie o HaPi i czyżby Victoria zaczynała się powoli dogadywac z Hana? Nie mogę się doczekać nexta!!! Mam nadzieje,ze dodasz szybko? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Next powinien być w sobotę, a Hana i Viki to na razie tajemnica :D Ale trzeba być dobrej myśli, w końcu ile można warczeć na własną matkę?

      Usuń
  5. Ciekawe jakie ma problemy Viki? Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na razie tajemnica, ale chyba mogę Wam zdradzić, że pomoże jej Piotr ^^

      Usuń
  6. Jeny jak ja uwielbiam to opowiadanie !!! I nie mogę się doczekać co będzie dalej, mam nadzieję, że następna część pojawi się szybko ! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy wreszcie coś dodasz na swojego bloga?

      Usuń
    2. Bardzo nam miło czytać, że komuś się to podoba. Naprawdę, im więcej komentarzy, tym autorowi bardziej chce się wstawić kolejny rozdział ;)

      Usuń
  7. Twoje opowiadanie jest jak narkotyk, uzaleznilam się od niego *.* z niecierpliwością czekam na kolejną część, bo zapowiada się szalenie ciekawie ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie następna część to będzie 'romantyczny wypad nad morze', więc chyba czeka Was nieco cukru :D

      Usuń
  8. Cieszę się, że będą nowe rozdziały;D te czytałam ale nie z tak wielkim zainteresowaniem, bo w połowie je już znałam;) czekam na next:3 przepraszam, że nie komentowałam te obiecuję, że będę;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że czytanie tych starych to pewnie tylko takie 'przypomnienie', cóż, teraz będą już tylko nowe :D

      Usuń
  9. Cudowne!❤ a tak w ogóle, to moja nauczycielka dzisiaj na lekcji czytała twojego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak :D Bo dzień wcześniej zabrała mi tel jak czytałam twojego bloga i na przerwie poprosiła mnie, żebym podała jej link do bloga, a następnego dnia siedziała i czytała na lekcji :D

      Usuń
    2. Czyżby też oglądała Ndinz :D?

      Usuń
    3. Tak! I również jest fanką HaPi :D

      Usuń
    4. Chyba zazdroszczę nauczycielki :D

      Usuń
    5. Moja polonistka jest naprawdę świetna, ale jak się po raz pierwszy z p.Kamilla spotkałam, to chyba przez miesiąc mi mówiła jak mi zazdrości *.*

      Usuń
    6. Jeju, widziałaś się z p. Kamillą :c?

      Usuń
    7. Tak, dwa razy :D a 29 będę się widziała 3 raz *.*

      Usuń
    8. Dlaczego ja mam tak daleko do Warszawy :/?

      Usuń
    9. A skąd jesteś?

      Usuń
    10. Okolice Bielska-Białej :D

      Usuń
    11. Kiedyś w okolicach Bielska spędzałam co roku wakacje :) Ale faktycznie masz daleko do Wawy ;c

      Usuń
    12. Jest tu w ogóle co robić ;o? Oprócz chodzenia po górach oczywiście :D
      No cóż, daleko trochę mam, a jechać na spotkanie, które potrwa może z godzinę, to lekki bezsens... Ale czego się nie robi dla takiej aktorki jak p. Kamilla :D

      Usuń
    13. Moi rodzice w tamtych okolicach mają znajomych i jak byłam mniejsza to jeździłam, a teraz już mnie takie wyjazdy nie kręcą... zlot ma być od 13, później Kama na 16 idzie,bo ma spektakl, który będzie trwał 2h,a po spektaklu robimy z Kama afer party *.*

      Usuń
    14. O, no to w sumie dosyć długo :D
      Rozumiem, wyjazdy z rodzicami nie dla każdego mogą być fajne ;)

      Usuń
    15. Jak byłam mała, to owszem było fajnie pojechać z rodzicami gdzieś do znajomych, ale teraz bardziej wolę wyjazdy za granicę :D

      Usuń
    16. Raczej wszyscy wolą ;)) masz fb?

      Usuń
  10. Zapraszam serdecznie również na moje opowiadanie. Pierwsza cześć czeka już na blogu:
    http://opowiadaniabyalex.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy dodasz nexta? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie dzisiaj ;)

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że dodasz dzisiaj ;)

      Usuń
    3. Na razie wróciłam od dziadków, więc jeśli dzisiaj, to pewnie późno w nocy ;)

      Usuń
  12. Czekam z niecierpliwoscia na next ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dodasz dzisiaj nexta?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie się pisze :D Wczoraj już nie dałam rady, wybaczcie.

      Usuń
    2. To super :D czekam,aż napiszesz :)

      Usuń