niedziela, 9 lutego 2014

20. Pełnia szczęścia?

Parę dni później Piotr właśnie rozmawiał z Samborem o kolejnej operacji. Nie zapowiadała się łatwo.
— Do zobaczenia za pół godziny na bloku — rzucił Michał na odchodne i wyszedł z lekarskiego, mijając wchodzącą do niego dziewczynę.
— Cześć, Piotr. — Leroy uśmiechnęła się słodko. — Widziałeś gdzieś Hanę? — zapytała.
— Nie, a o co chodzi? — odpowiedział pytaniem na pytanie.
— No... Szukam jej...
— Hany nie ma, ma operację. Co jest? — Spojrzał na dziewczynę.
— Chciałam się jej pochwalić.
— Tak? A czym, jeśli można wiedzieć? — Piotr usiadł na oparciu sofy.
— Dostałam się na studia. — Leroy uśmiechnęła się tryumfalnie.
— Gdzie? — Piotr, zaskoczony, podniósł wzrok.
— Wrocław... Anglistyka.
— O, gratulacje. — Uśmiechnął się brunet.
— Dzięki. Nie wiesz, kiedy Hana kończy? — zapytała, opierając się o framugę drzwi.
— Pewno za chwilę, już dawno zaczęła. — Piotr wzruszył ramionami.
— Okej, poszukam jej, a jak tam... U was? — W jej głosie pojawiła się ciekawość.
Piotr pokręcił głową z rozbawieniem. Leroy w odpowiedzi uśmiechnęła się szeroko i już miała wyjść, kiedy zatrzymał ją głos chirurga:
— Leroy!
Dziewczyna obróciła się powoli i spojrzała na Piotra.
— Tak?
— Dzięki. — Uśmiechnął się mężczyzna. — Za wszystko. Gdyby nie ty... — urwał.
— Nie ma o czym mówić — przerwała mu Leroy, kręcąc głową. — O! — wyjrzała na korytarz i zauważyła idącą nim Hanę. — Hana jest, idę. Cześć — rzuciła szybko i podbiegła do siostry, by podzielić się z nią najnowszymi wiadomościami.
— Cześć... — rzucił Piotr, ale dziewczyna była zbyt daleko, żeby to usłyszeć.
Wstał, zasunął krzesło i wrócił na izbę, uśmiechając się pod nosem.

Po południu, po skończonej operacji, Piotr musiał odbyć jeszcze parogodzinny dyżur na izbie. Miał nadzieję na chwilę spokoju, ale już po parunastu minutach przywieziono mu pacjentkę z wypadku. Niby wszystko było dobrze, ale kobieta była w ciąży. Dyżur na ginekologii miał Wójcik, ale Piotr poprosił, by znaleziono Hanę, gdyż wiedział, że ona również jest jeszcze w pracy. Nie musiał długo czekać. Uśmiechnął się, widząc wchodzącą kobietę, która od razu zajęła się pacjentką. Profesjonalizm ponad wszystko, pomyślał ze śmiechem.
— No... — odezwała się Hana po kwadransie. — Wydaje się, że wszystko jest dobrze. — Uśmiechnęła się do pacjentki. — Ale i tak zostawiłabym panią na jedną dobę w szpitalu. — Te słowa skierowała już do Piotra, podchodząc do niego. — Niby wszystko jest w porządku, ale coś mi tu nie gra... — mruknęła, podając mu papiery. — Zostaw ją na ten jeden dzień, a potem zobaczę.
— Dzięki. — Mężczyzna po raz kolejny się uśmiechnął. — Kiedy jesteś wolna?
— A co? — odparła pytaniem na pytanie Hana, przewracając oczami.
— Bo... Może gdzieś cię zabiorę?
— Jasne. — Kobieta uśmiechnęła się. — Gdzie?
— Sam jeszcze nie wiem. — Uśmiechnął się tajemniczo.
— Jasne, jasne. I myślisz, że ci uwierzę?
— Zaufanie to podstawa.
— Podstawa czego? — zapytała Hana, podnosząc jedną brew.
— Ogólnie, w każdych relacjach.
— Oczywiście — Zaśmiała się. — Coś jeszcze, panie doktorze?
— Z mojej strony już nic... Chyba nie, chociaż...
— Chociaż? — Spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
Piotr udał, że się zastanawia. W końcu położył ręce na biodrach Hany, przyciągnął ją do siebie i pocałował w usta.
— Teraz już wszystko. — Znowu się uśmiechnął.
— To dobrze. Idę na oddział. – Kobieta pocałowała Piotra w policzek i uśmiechnięta wróciła do pracy.
Obydwu wydawało się, że wreszcie los się do nich uśmiechnął. Że wreszcie odnaleźli swoje szczęście przy boku tej drugiej osoby. Być może było za szybko na takie deklaracje, ale oni tak właśnie się czuli.

Piotr miał być za jakieś dwadzieścia minut, a Hana ciągle nie powiedziała nic Viki. Cóż, należało coś z tym zrobić.
— Viki! — krzyknęła, mając w duchu nadzieję, że dziewczyna jest zbyt zajęta swoimi sprawami, by ją usłyszeć.
— Co?! — No cóż, przynajmniej miała nadzieję.
— Chodź tu!
— Po co?! — odkrzyknęła dziewczyna po chwili ciszy.
— Chodź! — Świetnie, już traci cierpliwość.
— No idę, chwila! — Victoria weszła do salonu. — Co? — zapytała, może nieco zbyt opryskliwie.
Nie miała nastroju do rozmowy, Hana od razu to zauważyła. Postanowiła się jednak nie zniechęcać.
— Siadaj.
            Viki usiadła i spojrzała na matkę.
— Więc? — Odpowiedziała jej jedynie cisza. — Hana? — zapytała, jednak dalej nie otrzymała żadnej reakcji. O co chodzi? Wszystko okej?  
O, to już było dziwne. Lekarka poderwała głowę, wyrywając się z zamyślenia.
— Hm? Nie, wszystko okej. Chyba.
— Więc o co chodzi? — Victoria była już odrobinę zirytowana.
— Musimy pogadać? — Dlaczego to zabrzmiało jak pytanie?
— O czym?
— Jestem z Piotrem i... — Hana urwała. Może mówienie tego prosto z mostu nie było najlepszym pomysłem? Ale... Skoro zaczęła, to skończy. — Ja wiem, że ty go nie lubisz, ale proszę cię tylko o to, żebyś...
Nie lubię? To chyba OGROMNE niedopowiedzenie.
— Żebym co?
— Żebyś nie próbowała tego rozbijać... Ja naprawdę jestem z nim szczęśliwa. Rozumiesz?
Ckliwie się robi, mamuśka, Viki skrzywiła się z niesmakiem. Chociaż... Właściwie czemu ja się tego nie spodziewałam?
— Świetnie — mruknęła zamiast tego.
— Wiedziałam, że się ucieszysz. — Hana uśmiechnęła się, ale w całej jej wypowiedzi pobrzmiewał sarkazm.
— Widzisz. — Victoria pozwoliła sobie na ironiczny uśmiech. — Szczęścia życzę.
— Jasne.
— Staram się być miła, sama mnie o to prosiłaś.
— A czy ja coś mówię? — Odpuść sobie, Viki, odpuść...
— No a nie? — Dziewczyna chciała jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał jej dzwonek do drzwi.
Zerwała się z miejsca i poszła otworzyć zupełnie nie zauważając przerażonego wyrazu twarzy Hany. Cholera..., pomyślała.
— Cześć, mogę wejść? — Trzeba było nie otwierać tych cholernych drzwi, Viki...
— Twój facet przyszedł! — wrzasnęła w kierunku salonu, bez słowa wpuszczając Piotra do środka.
Hana pojawiła się w przedpokoju i przewróciła oczami.
— Victoria, prosiłam cię...
— O co?
— Daj sobie spokój... — westchnęła Hana, nie mając ochoty na jakąś większą kłótnię.
— Jasne. Ja wychodzę, a wy bawcie się dobrze — rzuciła z sarkazmem, wzięła swoją kurtkę i wyszła, nie zaszczyciwszy ich ani jednym spojrzeniem.
Piotr spojrzał na zamykające się drzwi lekko zdziwionym wzrokiem.
— Hm? — zapytał, przenosząc spojrzenie na Hanę.
Kobieta zamknęła oczy. Czy Viki naprawdę nie mogła sobie odpuścić?
— Przepraszam cię za nią, jest... W nie najlepszym nastroju — powiedziała w zamian.
— Jasne. — Mężczyzna uśmiechnął się. — I tak w ogóle to hej. — Objął ją w pasie i pocałował w czoło.
Na twarzy Hany również pojawił się lekki uśmiech.
— Tylko w czoło?! — zapytała z udawaną złością.
— W takim razie... — Piotr podniósł jej podbródek i pocałował namiętnie w usta. — Lepiej?
— Teraz jak najbardziej. — Lekarka uśmiechnęła się szeroko.
— I bardzo dobrze. A teraz chodź.
— Nie pytam gdzie, bo i tak nie powiesz.
— W takim razie nie pytaj, tylko chodź.
Hana ubrała buty i wzięła kurtkę. Wyszli, a ona zamknęła drzwi.
— Mam się bać?
— Oczywiście, że nie. — Na twarzy Piotra pojawił się uśmiech.
— Uważaj, znam ten uśmiech.
— Naprawdę? — zapytał z zainteresowaniem mężczyzna. — I co on ci mówi?
— Nieważne co mówi, ważne, że jest obecny.
Piotr zaśmiał się i otworzył drzwi przed Haną, gdyż właśnie doszli do jego samochodu.
— Wsiadaj.
— Nie, będę tu stać i patrzeć jak odjeżdżasz. — Lekarka uśmiechnęła się złośliwie, ale wsiadła do samochodu.
— Naprawdę? — Mężczyzna również wsiadł. — To czemu nie stoisz? — zapytał, przekręcając kluczyki.
— Bo nie puszczę cię nigdzie samego.
— Zazdrosna? — W jego głosie rozbrzmiało rozbawienie.
— A może być inaczej?
— Nie masz o co. Może o tą pacjentkę z izby, ale...
Hana spojrzała na Piotra morderczym spojrzeniem, jednak prawie natychmiast na jej ustach pojawił się uśmiech, którego nie mogła ukryć.
— Ślicznie wyglądasz jak się denerwujesz.
— Tylko wtedy? No niech pan doktor sobie uważa... I lepiej patrzy na drogę.
— Przecież patrzę.
— No dobrze — mruknęła niechętnie Hana. — A ja dalej nie wiem, gdzie mnie porywasz.
— I bardzo dobrze. — Piotr uśmiechnął się pod nosem.
— A może ty sam nie wiesz, gdzie jedziemy, hm?
— Ja wiem, ty jak na razie jeszcze nie musisz. — Zatrzymał się na światłach i obrócił w kierunku Hany.
— Postaram się być cierpliwa — powiedziała poważnie, patrząc mu w oczy.
Piętnaście minut później, Piotr stanął przed budynkiem.
— Kręgle? – zapytała Hana, patrząc na napis znajdujący się nad budynkiem.
— Chodź. — Wyszli z samochodu i weszli do budynku.
Piotr kupił bilety i zwrócił się do kobiety:
— Grałaś kiedyś?
— Jasne, i to nie raz. — Uśmiechnęła się.
— To dobrze, żadna frajda wygrać walkowerem.
— No wiesz? Nie bądź taki pewny siebie.
— Ale to szczera prawda.
— Zobaczymy — mruknęła pod nosem Hana.
— Jasne. Chodź.
Grali już z godzinę, kiedy Piotr zapytał:
— Kto wygrywa?
— Myślisz, że liczę? Popatrz na ekran, to zobaczysz. — Kobieta przewróciła oczami.
— Remis jest. — Uśmiechnął się brunet w odpowiedzi, przenosząc wzrok z ekranu na Hanę.
— To jak, ostatnia runda?
— Jasne. — Piotr wziął kulę i przygotował się do kolejnego rzutu.
— Tylko nie mów, że dałeś mi wygrać — powiedziała Hana, gdy skończyli.
— No a nie?
— Kiedy rewanż? — zapytała ze śmiechem.
— Kiedy chcesz.
— Dam znać. A teraz pozwól, że podziękuję ci za grę.
Chirurg uśmiechnął się i przyciągnął Hanę bliżej siebie. Ta założyła mu ręce za szyję i stanęła na palcach. Piotr objął ją w pasie i pocałował ją w usta. Drugą rękę przeniósł z jej talii i wplótł w jej włosy.
— Ładne podziękowanie — mruknął mężczyzna, gdy skończyli. — Więcej takich.
— Na coś takiego trzeba sobie zasłużyć. Wracamy?
— Chodź. — Złapał ją za rękę i poprowadził w stronę samochodu.
Droga powrotna zajęła im nieco mniej czasu. Dojechali pod osiedle, na którym mieszkała Hana.
— Będę już szła.
— A jeśli cię nie puszczę? — Piotr złapał kobietę za rękę.
— Cóż... Nie zrobisz tego, prawda?
— No nie wiem. Najchętniej w ogóle bym się z tobą nie rozstawał...
— To miło z twojej strony — zaśmiała się lekarka. — Ale teraz naprawdę muszę już iść. — Pochyliła się i pocałowała Piotra w policzek.
— Leć, jak musisz. Do jutra. — Uśmiechnął się i wypuścił dłoń Hany.
— Do jutra. — Na jej twarzy również pojawił się uśmiech.
Wyszła, odprowadzana wzrokiem mężczyzny.

Hana otworzyła drzwi. Viki siedziała w salonie, nogi miała wyłożone na stoliku. Oglądała jakiś film w telewizji.
— Hej? — rzuciła, nie bardzo wiedząc, jak rozpocząć rozmowę.
Odpowiedziała jej cisza, więc lekarka również się nie odezwała. Usiadła na przeciwległej sofie i dopiero wtedy Victoria przeniosła na nią wzrok.
— Dalej jesteś, hm... Obrażona?
Ciekawy początek rozmowy, punkt dla ciebie, pomyślała Viki z sarkazmem.
— Obrażona? Ja? O co?
— Udawanie słabo ci wychodzi — mruknęła Hana.
— O co ci chodzi? — W głosie dziewczyny pojawiła się lekka irytacja.
— Możesz mi powiedzieć, co ci w nim nie pasuje? Dlaczego tak go traktujesz? Nawet go nie znasz! — wybuchła wreszcie lekarka, patrząc na córkę wściekłym wzrokiem.
Odpuść sobie, bo zaraz powiem coś, czego mogę żałować.
— I wcale nie chcę poznać — mruknęła pod nosem.
Zagryzła usta, by nie powiedzieć nic więcej, chociaż na język cisnęło się jej wiele nie do końca odpowiednich do sytuacji słów.
— Widzisz, nawet nie dajesz mu jednej szansy... — szepnęła kobieta, tłumiąc gorycz w głosie.
— Po co? — odparła natychmiast Victoria, gwałtownie podnosząc głowę. Czego ty oczekujesz, Hana?
— A dlaczego nie? — Czy to dla niej takie trudne? Czy ja o tak wiele proszę?
— Po co? — spytała Viki lodowatym tonem. — I tak za niecały miesiąc stąd wyjadę, więc po co mam chociażby próbować zaakceptować tego dupka? Nie przyda mi się to w życiu. — Tak jak ja nie przydam się tobie...
— Zrób to, proszę. Dla mnie. — Ostatnie słowa Hana wypowiedziała niemal szeptem. — Nawet nie wiesz, jakie to dla mnie ważne — dodała ze łzami w oczach, kompletnie nieświadoma emocji, które właśnie rozgrywały się we wnętrzu Viki.
Dziewczyna jedynie podniosła wzrok. Z jej niebieskich oczu nie dało się nic wyczytać.
— Czego ja się spodziewałam... — Kobieta wstała i szybkim krokiem ruszyła do sypialni.
— Nie mam pojęcia... — mruknęła Victoria, patrząc za znikającą w drzwiach sylwetką matki.
Ta... Matki?, prychnęła dziewczyna w myślach. Starając się nie dopuścić do siebie żadnych innych myśli, na powrót przeniosła swój wzrok na telewizor. Jednak pozbycie się własnych myśli wcale nie było takie łatwe i w końcu zniechęcona dziewczyna udała się do pokoju.

— Piotr?
Chirurg obrócił się, w sam raz, by dojrzeć stojącego za nim Przemka.
— Tak? — zapytał.
Zapała nic nie odpowiedział, jedynie spojrzał na niego. Korytarz o tej porze był gwarny, ale na ową dwójkę nikt nie zwracał większej uwagi.
— Coś się stało, że chciałeś pogadać?
— Właściwie tak... — mruknął Przemek.
— O co chodzi? — przerwał mu Piotr.
— Jesteś z Haną? — wypalił Zapała.
— Nic ci nie mówiła? — Brunet spojrzał na niego z lekkim zainteresowaniem.
— Nie. — Krótka, treściwa odpowiedź.
— Jestem. — Starszy chirurg również nie bawił się w długie zdania.
            — Jasne. — Na chwilę zapadła cisza, którą przerwał Przemek. — Mam nadzieję, że traktujesz ją poważnie.
— Najpoważniej jak się da. — Piotr spojrzał na Zapałę.
— Yhym... — Gdybym tylko mógł ci wierzyć...
— Rozumiem, że masz wątpliwości, ale... Nie musisz się o nią martwić.
— To moja siostra. Zawsze będę się o nią martwił. — Młody chirurg chciał dodać coś więcej, ale przeszkodziło mu przyjście Hany.
— O, Przemek — Uśmiechnęła się na widok brata. — Właśnie szłam do ciebie. O czym rozmawiacie?
— O was — Chirurg przewrócił oczami.
— O nas? — Hana zrobiła zdziwioną minę.
— O tobie i Piotrze. — Przemek stłumił śmiech, widząc zdziwioną minę siostry.
— Ach, tak. Czyli już wiesz? — Uśmiechnęła się.
— Tak, JUŻ wiem. Czemu mi nie powiedziałaś? — zapytał z wyrzutem w głosie.
— Bo nie było kiedy. Oj, nie złość się, braciszku! — Pocałowała Przemka w policzek.
— Tak, nie było kiedy. — Przewrócił oczami.
Na chwilę zapadła cisza, którą przerwał dzwonek telefonu Hany.
— Tak, zaraz będę — powiedziała do telefonu. — Muszę lecieć. Pa. — Tym razem pocałowała Piotra, który rzucił coś ze śmiechem, na co Hana tylko się uśmiechnęła. Pożegnała się z Przemkiem i odeszła.

Tymczasem Zapała patrzył na tą dwójkę. Jego siostra wyglądała na szczęśliwą, dawno jej takiej nie widział. Może... Może warto byłoby zaufać Piotrowi? Spojrzał za odchodzącą Haną i przeniósł wzrok na Gawryłę. Ten również patrzył za lekarką, z lekkim uśmiechem na ustach. Czując, że Przemek mu się przygląda, powoli spojrzał na niego. Młodszy chirurg jedynie skinął głową i bez słowa oddalił się do swoich zajęć, co chwilę później zrobił również Piotr.

*******************

Anonimowy, dziękuję za miły komentarz ;) Co do Hany - owszem, historia jest podobna do tej z serialu, zresztą, gdzieś na początku było wspomniane, że Viki i Hana odwiedziły grób Jamesa, a poza tym Victoria kilka razy wypominała Hanie, że ta uciekła do Polski po jego śmierci. Ale to nie jest cała historia i na nią przyjdzie jeszcze czas ;) Żeby za wiele nie zdradzić powiem tylko, że za kilka rozdziałów pojawi się nowa postać, która sporo namiesza w życiu głównych bohaterów.
Anonimowy, jej, zawsze mi miło, kiedy ktoś chwali Viki, bo uwielbiam tę postać i naprawdę czasami aż nie wierzę, że taki pomysł mógł mi wpaść do głowy :D Co do tajemniczego faceta, to jest trochę pomieszane, bo w niektórych sytuacjach jest to James, ale w jej 'wspominkach' pojawia się również ktoś inny, o czym, jak pisałam wyżej, już za niedługo ;)
Pozostałym dziękuję za miłe komentarze ^^ To naprawdę motywuje do dalszego pisania ;) Byłoby mi też trochę łatwiej odpowiadać Wam na pytania, gdybyście się podpisywali, wtedy nie byłoby problemu, do kogo kieruję odpowiedź. Chyba, że wolicie, żebym na jakieś ewentualne pytania odpowiadała pod Waszym komentarzem, mnie to zupełnie obojętne, dostosuję się. A teraz standardowo zapraszam do komentowania i, pamiętajcie, im dłuższy komentarz tym bardziej karmi on wena i jest większa mobilizacja, by coś wstawiać ;) Taki tam mały szantażyk ^^

Anja & kinina


12 komentarzy:

  1. Ja nie komentuje tylko czekam aż pojawią się nowe części. Bo te już czytałam na forum tvp. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. miał byc dlugi komentarz, ale tym razem będzie krótki, ale treściwy:

    GENIALNE !!!

    dziękuje, czekam na więcej.
    L.

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie to słodkie ! Nie moge doczekać się następnej części ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś genialna, świetnie piszesz, opowiadania boskie, "jednym słowem" ,,jak nie dodasz szybko nexta to szykuj się na śmierć";DD

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam jak najszybciej na next <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na kolejne może jutro???
    Pozdrawiam K.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekamy :) Daj nexta plisss

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest wspaniałe!!! <3 next :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe co będzie dalej.... czekamy daj szybko nexta

    OdpowiedzUsuń
  10. hmmm nawet ciekawa ta postac Victorii... next please!!!
    E.

    OdpowiedzUsuń
  11. gdzie jest kurcz e neeeext?!!!!!!

    OdpowiedzUsuń