Parę dni później Piotr
właśnie rozmawiał z Samborem o kolejnej operacji. Nie zapowiadała się łatwo.
— Do zobaczenia za pół
godziny na bloku — rzucił Michał na odchodne i wyszedł z lekarskiego, mijając
wchodzącą do niego dziewczynę.
— Cześć, Piotr. — Leroy
uśmiechnęła się słodko. — Widziałeś gdzieś Hanę? — zapytała.
— Nie, a o co chodzi? —
odpowiedział pytaniem na pytanie.
— No... Szukam jej...
— Hany nie ma, ma operację.
Co jest? — Spojrzał na dziewczynę.
— Chciałam się jej
pochwalić.
— Tak? A czym, jeśli można
wiedzieć? — Piotr usiadł na oparciu sofy.
— Dostałam się na studia. —
Leroy uśmiechnęła się tryumfalnie.
— Gdzie? — Piotr,
zaskoczony, podniósł wzrok.
— Wrocław... Anglistyka.
— O, gratulacje. — Uśmiechnął
się brunet.
— Dzięki. Nie wiesz, kiedy
Hana kończy? — zapytała, opierając się o framugę drzwi.
— Pewno za chwilę, już
dawno zaczęła. — Piotr wzruszył ramionami.
— Okej, poszukam jej, a jak
tam... U was? — W jej głosie pojawiła się ciekawość.
Piotr pokręcił głową z
rozbawieniem. Leroy w odpowiedzi uśmiechnęła się szeroko i już miała wyjść,
kiedy zatrzymał ją głos chirurga:
— Leroy!
Dziewczyna obróciła się
powoli i spojrzała na Piotra.
— Tak?
— Dzięki. — Uśmiechnął się
mężczyzna. — Za wszystko. Gdyby nie ty... — urwał.
— Nie ma o czym mówić —
przerwała mu Leroy, kręcąc głową. — O! — wyjrzała na korytarz i zauważyła idącą
nim Hanę. — Hana jest, idę. Cześć — rzuciła szybko i podbiegła do siostry, by
podzielić się z nią najnowszymi wiadomościami.
—
Cześć... — rzucił Piotr, ale dziewczyna była zbyt daleko, żeby to usłyszeć.
Wstał, zasunął krzesło i
wrócił na izbę, uśmiechając się pod nosem.
Po południu, po skończonej
operacji, Piotr musiał odbyć jeszcze parogodzinny dyżur na izbie. Miał nadzieję
na chwilę spokoju, ale już po parunastu minutach przywieziono mu pacjentkę z
wypadku. Niby wszystko było dobrze, ale kobieta była w ciąży. Dyżur na
ginekologii miał Wójcik, ale Piotr poprosił, by znaleziono Hanę, gdyż wiedział,
że ona również jest jeszcze w pracy. Nie musiał długo czekać. Uśmiechnął się,
widząc wchodzącą kobietę, która od razu zajęła się pacjentką. Profesjonalizm ponad wszystko, pomyślał
ze śmiechem.
— No... — odezwała się Hana
po kwadransie. — Wydaje się, że wszystko jest dobrze. — Uśmiechnęła się do
pacjentki. — Ale i tak zostawiłabym panią na jedną dobę w szpitalu. — Te słowa
skierowała już do Piotra, podchodząc do niego. — Niby wszystko jest w porządku,
ale coś mi tu nie gra... — mruknęła, podając mu papiery. — Zostaw ją na ten
jeden dzień, a potem zobaczę.
— Dzięki. — Mężczyzna po
raz kolejny się uśmiechnął. — Kiedy jesteś wolna?
— A co? — odparła pytaniem
na pytanie Hana, przewracając oczami.
— Bo... Może gdzieś cię
zabiorę?
— Jasne. — Kobieta
uśmiechnęła się. — Gdzie?
— Sam jeszcze nie wiem. — Uśmiechnął
się tajemniczo.
— Jasne, jasne. I myślisz,
że ci uwierzę?
— Zaufanie to podstawa.
— Podstawa czego? —
zapytała Hana, podnosząc jedną brew.
— Ogólnie, w każdych
relacjach.
— Oczywiście — Zaśmiała
się. — Coś jeszcze, panie doktorze?
— Z mojej strony już nic...
Chyba nie, chociaż...
— Chociaż? — Spojrzała na
niego pytającym wzrokiem.
Piotr udał, że się
zastanawia. W końcu położył ręce na biodrach Hany, przyciągnął ją do siebie i
pocałował w usta.
— Teraz już wszystko. — Znowu
się uśmiechnął.
— To dobrze. Idę na oddział.
– Kobieta pocałowała Piotra w policzek i uśmiechnięta wróciła do pracy.
Obydwu wydawało się, że
wreszcie los się do nich uśmiechnął. Że wreszcie odnaleźli swoje szczęście przy
boku tej drugiej osoby. Być może było za szybko na takie deklaracje, ale oni
tak właśnie się czuli.
Piotr miał być za jakieś
dwadzieścia minut, a Hana ciągle nie powiedziała nic Viki. Cóż, należało coś z
tym zrobić.
— Viki! — krzyknęła, mając
w duchu nadzieję, że dziewczyna jest zbyt zajęta swoimi sprawami, by ją
usłyszeć.
— Co?! — No cóż, przynajmniej
miała nadzieję.
— Chodź tu!
— Po co?! — odkrzyknęła
dziewczyna po chwili ciszy.
— Chodź! — Świetnie, już
traci cierpliwość.
— No idę, chwila! —
Victoria weszła do salonu. — Co? — zapytała, może nieco zbyt opryskliwie.
Nie miała nastroju do
rozmowy, Hana od razu to zauważyła. Postanowiła się jednak nie zniechęcać.
— Siadaj.
Viki
usiadła i spojrzała na matkę.
— Więc? — Odpowiedziała jej
jedynie cisza. — Hana? — zapytała, jednak dalej nie otrzymała żadnej reakcji. O
co chodzi? Wszystko okej?
O,
to już było dziwne. Lekarka poderwała głowę, wyrywając się z
zamyślenia.
— Hm? Nie, wszystko okej.
Chyba.
— Więc o co chodzi? —
Victoria była już odrobinę zirytowana.
— Musimy pogadać? — Dlaczego to zabrzmiało jak pytanie?
— O czym?
— Jestem z Piotrem i... —
Hana urwała. Może mówienie tego prosto z mostu nie było najlepszym pomysłem? Ale...
Skoro zaczęła, to skończy. — Ja wiem, że ty go nie lubisz, ale proszę cię tylko
o to, żebyś...
Nie
lubię? To chyba OGROMNE niedopowiedzenie.
— Żebym co?
— Żebyś nie próbowała tego
rozbijać... Ja naprawdę jestem z nim szczęśliwa. Rozumiesz?
Ckliwie
się robi, mamuśka,
Viki skrzywiła się z niesmakiem. Chociaż...
Właściwie czemu ja się tego nie spodziewałam?
— Świetnie — mruknęła
zamiast tego.
— Wiedziałam, że się
ucieszysz. — Hana uśmiechnęła się, ale w całej jej wypowiedzi pobrzmiewał
sarkazm.
— Widzisz. — Victoria
pozwoliła sobie na ironiczny uśmiech. — Szczęścia życzę.
— Jasne.
— Staram się być miła, sama
mnie o to prosiłaś.
— A czy ja coś mówię? — Odpuść sobie, Viki, odpuść...
— No a nie? — Dziewczyna
chciała jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał jej dzwonek do drzwi.
Zerwała się z miejsca i
poszła otworzyć zupełnie nie zauważając przerażonego wyrazu twarzy Hany. Cholera..., pomyślała.
— Cześć, mogę wejść? — Trzeba było nie otwierać tych cholernych
drzwi, Viki...
— Twój facet przyszedł! —
wrzasnęła w kierunku salonu, bez słowa wpuszczając Piotra do środka.
Hana pojawiła się w
przedpokoju i przewróciła oczami.
— Victoria, prosiłam cię...
— O co?
— Daj sobie spokój... —
westchnęła Hana, nie mając ochoty na jakąś większą kłótnię.
— Jasne. Ja wychodzę, a wy
bawcie się dobrze — rzuciła z sarkazmem, wzięła swoją kurtkę i wyszła, nie
zaszczyciwszy ich ani jednym spojrzeniem.
Piotr spojrzał na
zamykające się drzwi lekko zdziwionym wzrokiem.
— Hm? — zapytał, przenosząc
spojrzenie na Hanę.
Kobieta zamknęła oczy. Czy
Viki naprawdę nie mogła sobie odpuścić?
— Przepraszam cię za nią,
jest... W nie najlepszym nastroju — powiedziała w zamian.
— Jasne. — Mężczyzna
uśmiechnął się. — I tak w ogóle to hej. — Objął ją w pasie i pocałował w czoło.
Na twarzy Hany również
pojawił się lekki uśmiech.
— Tylko w czoło?! —
zapytała z udawaną złością.
— W takim razie... — Piotr
podniósł jej podbródek i pocałował namiętnie w usta. — Lepiej?
— Teraz jak najbardziej. —
Lekarka uśmiechnęła się szeroko.
— I bardzo dobrze. A teraz
chodź.
— Nie pytam gdzie, bo i tak
nie powiesz.
— W takim razie nie pytaj,
tylko chodź.
Hana ubrała buty i wzięła
kurtkę. Wyszli, a ona zamknęła drzwi.
— Mam się bać?
— Oczywiście, że nie. — Na
twarzy Piotra pojawił się uśmiech.
— Uważaj, znam ten uśmiech.
— Naprawdę? — zapytał z
zainteresowaniem mężczyzna. — I co on ci mówi?
— Nieważne co mówi, ważne,
że jest obecny.
Piotr zaśmiał się i
otworzył drzwi przed Haną, gdyż właśnie doszli do jego samochodu.
— Wsiadaj.
— Nie, będę tu stać i
patrzeć jak odjeżdżasz. — Lekarka uśmiechnęła się złośliwie, ale wsiadła do
samochodu.
— Naprawdę? — Mężczyzna
również wsiadł. — To czemu nie stoisz? — zapytał, przekręcając kluczyki.
— Bo nie puszczę cię
nigdzie samego.
— Zazdrosna? — W jego
głosie rozbrzmiało rozbawienie.
— A może być inaczej?
— Nie masz o co. Może o tą
pacjentkę z izby, ale...
Hana spojrzała na Piotra
morderczym spojrzeniem, jednak prawie natychmiast na jej ustach pojawił się
uśmiech, którego nie mogła ukryć.
— Ślicznie wyglądasz jak
się denerwujesz.
— Tylko wtedy? No niech pan
doktor sobie uważa... I lepiej patrzy na drogę.
— Przecież patrzę.
— No dobrze — mruknęła
niechętnie Hana. — A ja dalej nie wiem, gdzie mnie porywasz.
— I bardzo dobrze. — Piotr
uśmiechnął się pod nosem.
— A może ty sam nie wiesz,
gdzie jedziemy, hm?
— Ja wiem, ty jak na razie
jeszcze nie musisz. — Zatrzymał się na światłach i obrócił w kierunku Hany.
— Postaram się być
cierpliwa — powiedziała poważnie, patrząc mu w oczy.
Piętnaście minut później,
Piotr stanął przed budynkiem.
— Kręgle? – zapytała Hana,
patrząc na napis znajdujący się nad budynkiem.
— Chodź. — Wyszli z
samochodu i weszli do budynku.
Piotr kupił bilety i
zwrócił się do kobiety:
— Grałaś kiedyś?
— Jasne, i to nie raz. — Uśmiechnęła
się.
— To dobrze, żadna frajda
wygrać walkowerem.
— No wiesz? Nie bądź taki
pewny siebie.
— Ale to szczera prawda.
— Zobaczymy — mruknęła pod
nosem Hana.
— Jasne. Chodź.
Grali już z godzinę, kiedy
Piotr zapytał:
— Kto wygrywa?
— Myślisz, że liczę?
Popatrz na ekran, to zobaczysz. — Kobieta przewróciła oczami.
— Remis jest. — Uśmiechnął
się brunet w odpowiedzi, przenosząc wzrok z ekranu na Hanę.
— To jak, ostatnia runda?
— Jasne. — Piotr wziął kulę
i przygotował się do kolejnego rzutu.
— Tylko nie mów, że dałeś
mi wygrać — powiedziała Hana, gdy skończyli.
— No a nie?
— Kiedy rewanż? — zapytała
ze śmiechem.
— Kiedy chcesz.
— Dam znać. A teraz pozwól,
że podziękuję ci za grę.
Chirurg uśmiechnął się i
przyciągnął Hanę bliżej siebie. Ta założyła mu ręce za szyję i stanęła na palcach.
Piotr objął ją w pasie i pocałował ją w usta. Drugą rękę przeniósł z jej talii
i wplótł w jej włosy.
— Ładne podziękowanie — mruknął
mężczyzna, gdy skończyli. — Więcej takich.
— Na coś takiego trzeba
sobie zasłużyć. Wracamy?
— Chodź. — Złapał ją za
rękę i poprowadził w stronę samochodu.
Droga powrotna zajęła im
nieco mniej czasu. Dojechali pod osiedle, na którym mieszkała Hana.
— Będę już szła.
— A jeśli cię nie puszczę? —
Piotr złapał kobietę za rękę.
— Cóż... Nie zrobisz tego,
prawda?
— No nie wiem. Najchętniej
w ogóle bym się z tobą nie rozstawał...
— To miło z twojej strony —
zaśmiała się lekarka. — Ale teraz naprawdę muszę już iść. — Pochyliła się i
pocałowała Piotra w policzek.
— Leć, jak musisz. Do jutra.
— Uśmiechnął się i wypuścił dłoń Hany.
— Do jutra. — Na jej twarzy
również pojawił się uśmiech.
Wyszła, odprowadzana
wzrokiem mężczyzny.
Hana otworzyła drzwi. Viki
siedziała w salonie, nogi miała wyłożone na stoliku. Oglądała jakiś film w
telewizji.
— Hej? — rzuciła, nie
bardzo wiedząc, jak rozpocząć rozmowę.
Odpowiedziała jej cisza,
więc lekarka również się nie odezwała. Usiadła na przeciwległej sofie i dopiero
wtedy Victoria przeniosła na nią wzrok.
— Dalej jesteś, hm...
Obrażona?
Ciekawy
początek rozmowy, punkt dla ciebie, pomyślała Viki z
sarkazmem.
— Obrażona? Ja? O co?
— Udawanie słabo ci
wychodzi — mruknęła Hana.
— O co ci chodzi? — W
głosie dziewczyny pojawiła się lekka irytacja.
— Możesz mi powiedzieć, co
ci w nim nie pasuje? Dlaczego tak go traktujesz? Nawet go nie znasz! — wybuchła
wreszcie lekarka, patrząc na córkę wściekłym wzrokiem.
Odpuść
sobie, bo zaraz powiem coś, czego mogę żałować.
— I wcale nie chcę poznać —
mruknęła pod nosem.
Zagryzła usta, by nie
powiedzieć nic więcej, chociaż na język cisnęło się jej wiele nie do końca
odpowiednich do sytuacji słów.
— Widzisz, nawet nie dajesz
mu jednej szansy... — szepnęła kobieta, tłumiąc gorycz w głosie.
— Po co? — odparła
natychmiast Victoria, gwałtownie podnosząc głowę. Czego ty oczekujesz, Hana?
— A dlaczego nie? — Czy to dla niej takie trudne? Czy ja o tak
wiele proszę?
— Po co? — spytała Viki
lodowatym tonem. — I tak za niecały miesiąc stąd wyjadę, więc po co mam
chociażby próbować zaakceptować tego dupka? Nie przyda mi się to w życiu. — Tak
jak ja nie przydam się tobie...
— Zrób to, proszę. Dla mnie.
— Ostatnie słowa Hana wypowiedziała niemal szeptem. — Nawet nie wiesz, jakie to
dla mnie ważne — dodała ze łzami w oczach, kompletnie nieświadoma emocji, które
właśnie rozgrywały się we wnętrzu Viki.
Dziewczyna jedynie
podniosła wzrok. Z jej niebieskich oczu nie dało się nic wyczytać.
— Czego ja się spodziewałam...
— Kobieta wstała i szybkim krokiem ruszyła do sypialni.
— Nie mam pojęcia... —
mruknęła Victoria, patrząc za znikającą w drzwiach sylwetką matki.
Ta...
Matki?, prychnęła dziewczyna w myślach. Starając się nie
dopuścić do siebie żadnych innych myśli, na powrót przeniosła swój wzrok na
telewizor. Jednak pozbycie się własnych myśli wcale nie było takie łatwe i w
końcu zniechęcona dziewczyna udała się do pokoju.
— Piotr?
Chirurg obrócił się, w sam
raz, by dojrzeć stojącego za nim Przemka.
— Tak? — zapytał.
Zapała nic nie
odpowiedział, jedynie spojrzał na niego. Korytarz o tej porze był gwarny, ale
na ową dwójkę nikt nie zwracał większej uwagi.
— Coś się stało, że
chciałeś pogadać?
— Właściwie tak... —
mruknął Przemek.
— O co chodzi? — przerwał
mu Piotr.
— Jesteś z Haną? — wypalił
Zapała.
— Nic ci nie mówiła? — Brunet
spojrzał na niego z lekkim zainteresowaniem.
— Nie. — Krótka, treściwa
odpowiedź.
— Jestem. — Starszy chirurg
również nie bawił się w długie zdania.
— Jasne. — Na chwilę zapadła cisza,
którą przerwał Przemek. — Mam nadzieję, że traktujesz ją poważnie.
— Najpoważniej jak się da. —
Piotr spojrzał na Zapałę.
— Yhym... — Gdybym tylko mógł ci wierzyć...
— Rozumiem, że masz
wątpliwości, ale... Nie musisz się o nią martwić.
— To moja siostra. Zawsze
będę się o nią martwił. — Młody chirurg chciał dodać coś więcej, ale
przeszkodziło mu przyjście Hany.
— O, Przemek — Uśmiechnęła
się na widok brata. — Właśnie szłam do ciebie. O czym rozmawiacie?
— O was — Chirurg
przewrócił oczami.
— O nas? — Hana zrobiła
zdziwioną minę.
— O tobie i Piotrze. —
Przemek stłumił śmiech, widząc zdziwioną minę siostry.
— Ach, tak. Czyli już
wiesz? — Uśmiechnęła się.
— Tak, JUŻ wiem. Czemu mi
nie powiedziałaś? — zapytał z wyrzutem w głosie.
— Bo nie było kiedy. Oj,
nie złość się, braciszku! — Pocałowała Przemka w policzek.
— Tak, nie było kiedy. — Przewrócił
oczami.
Na chwilę zapadła cisza,
którą przerwał dzwonek telefonu Hany.
— Tak, zaraz będę — powiedziała
do telefonu. — Muszę lecieć. Pa. — Tym razem pocałowała Piotra, który rzucił
coś ze śmiechem, na co Hana tylko się uśmiechnęła. Pożegnała się z Przemkiem i
odeszła.
Tymczasem Zapała patrzył na
tą dwójkę. Jego siostra wyglądała na szczęśliwą, dawno jej takiej nie widział.
Może... Może warto byłoby zaufać Piotrowi? Spojrzał za odchodzącą Haną i
przeniósł wzrok na Gawryłę. Ten również patrzył za lekarką, z lekkim uśmiechem
na ustach. Czując, że Przemek mu się przygląda, powoli spojrzał na niego.
Młodszy chirurg jedynie skinął głową i bez słowa oddalił się do swoich zajęć,
co chwilę później zrobił również Piotr.
*******************
Anonimowy, dziękuję za miły komentarz ;) Co do Hany - owszem, historia jest podobna do tej z serialu, zresztą, gdzieś na początku było wspomniane, że Viki i Hana odwiedziły grób Jamesa, a poza tym Victoria kilka razy wypominała Hanie, że ta uciekła do Polski po jego śmierci. Ale to nie jest cała historia i na nią przyjdzie jeszcze czas ;) Żeby za wiele nie zdradzić powiem tylko, że za kilka rozdziałów pojawi się nowa postać, która sporo namiesza w życiu głównych bohaterów.
Anonimowy, jej, zawsze mi miło, kiedy ktoś chwali Viki, bo uwielbiam tę postać i naprawdę czasami aż nie wierzę, że taki pomysł mógł mi wpaść do głowy :D Co do tajemniczego faceta, to jest trochę pomieszane, bo w niektórych sytuacjach jest to James, ale w jej 'wspominkach' pojawia się również ktoś inny, o czym, jak pisałam wyżej, już za niedługo ;)
Pozostałym dziękuję za miłe komentarze ^^ To naprawdę motywuje do dalszego pisania ;) Byłoby mi też trochę łatwiej odpowiadać Wam na pytania, gdybyście się podpisywali, wtedy nie byłoby problemu, do kogo kieruję odpowiedź. Chyba, że wolicie, żebym na jakieś ewentualne pytania odpowiadała pod Waszym komentarzem, mnie to zupełnie obojętne, dostosuję się. A teraz standardowo zapraszam do komentowania i, pamiętajcie, im dłuższy komentarz tym bardziej karmi on wena i jest większa mobilizacja, by coś wstawiać ;) Taki tam mały szantażyk ^^
Ja nie komentuje tylko czekam aż pojawią się nowe części. Bo te już czytałam na forum tvp. :)
OdpowiedzUsuńmiał byc dlugi komentarz, ale tym razem będzie krótki, ale treściwy:
OdpowiedzUsuńGENIALNE !!!
dziękuje, czekam na więcej.
L.
Takie to słodkie ! Nie moge doczekać się następnej części ;))
OdpowiedzUsuńJesteś genialna, świetnie piszesz, opowiadania boskie, "jednym słowem" ,,jak nie dodasz szybko nexta to szykuj się na śmierć";DD
OdpowiedzUsuńnext <3
OdpowiedzUsuńCzekam jak najszybciej na next <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne może jutro???
OdpowiedzUsuńPozdrawiam K.
Czekamy :) Daj nexta plisss
OdpowiedzUsuńTo jest wspaniałe!!! <3 next :)
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie dalej.... czekamy daj szybko nexta
OdpowiedzUsuńhmmm nawet ciekawa ta postac Victorii... next please!!!
OdpowiedzUsuńE.
gdzie jest kurcz e neeeext?!!!!!!
OdpowiedzUsuń