sobota, 1 lutego 2014

19. Podryw i park

Był wczesny ranek. Większość pacjentów szpitala w Leśnej Górze jeszcze spała, dlatego można było odnieść wrażenie, że nikogo tutaj nie było. Na korytarzu panowały pustki, co bardzo odpowiadało jednej osobie, która właśnie nim szła. Trzymała coś w prawej ręce i poruszała się szybkim krokiem. W końcu doszła do gabinetu Hany. Zawahała się, tak jakby bała się położyć rękę na klamce. W końcu zaryzykowała. Otwarte, pomyślał z ulgą mężczyzna i wszedł do pomieszczenia. Pierwsze co zobaczył, to kobietę, która spała na kozetce. Uśmiechnął się, podszedł po cichu do biurka, zostawił ową rzecz, spojrzał jeszcze raz na Hanę i wyszedł z gabinetu. Parę godzin później szatynka przebudziła się. Spojrzała na zegarek. 09:11. Miała jeszcze czas, więc postanowiła przejść się do bufetu wypić kawę. Wstała, przeszła kilka kroków i jej uwagę przykuła pewna rzecz na biurku. Kwiaty. Róże. Dużo róż. Bardzo dużo róż. Zastanawiała się, kto mógł je przynieść. I po co? Owszem, miała pewne podejrzenia, ale... Postanowiła na razie o tym nie myśleć. Włożyła ten spory bukiet do wazonu i wyszła na korytarz. Gdy podniosła wzrok z podłogi na idących ludzi, zobaczyła nikogo innego, jak właśnie jego. Jak zwykle uśmiechnął się na jej widok.
- Gdzie się tak śpieszysz? - zapytał, patrząc na nią.
- Na kawę. - Ona również się uśmiechnęła.
To była naturalna reakcja jej organizmu, jakby... Właśnie, jakby co? Jakby cieszyła się na jego widok? Przecież to prawda, pomyślała. Mężczyzna nie powiedział już nic więcej, tylko pokiwał głową. Gdy każdy już miał odejść w swoją stronę, Hana rzuciła:
- Piotr!
- Tak? - Mężczyzna obrócił się i spojrzał na dziewczynę.
- Dzięki za kwiaty. - Podeszła do Piotra i cmoknęła go w policzek.
Nie powiedziała już nic więcej, jedynie odeszła w stronę bufetu. Piotr stał przez chwilę na środku korytarza, po czym wymamrotał:
- Nie ma za co, kochanie. - Uśmiechnął się pod nosem i ruszył w swoją stronę.

Wieczorem w hotelu rezydentów Wiktoria wypisywała właśnie ostatnie zaproszenie ślubne. Kolejna rzecz z głowy, pomyślała z ulgą. Zamknęła oczy i rozkoszowała się tą chwilą spokoju. Drgnęła, gdy ktoś niespodziewanie objął ją w pasie i pocałował w czoło.
- Hej. - Otworzyła oczy i uśmiechnęła się do swojego przyszłego męża.
- No hej, hej. - On również się uśmiechnął. - Co robisz? - dodał, patrząc na blat biurka zasypany stosem kartek.
- Raczej, co robiłam. Wypisywałam zaproszenia.
- Trzeba było na mnie poczekać, pomógłbym ci .- Przemek pokręcił głową, jednak w jego oczach błyszczało rozbawienie i... ulga?
- Jutro wyślesz te, które trzeba wysłać, a znajomych obejdziemy razem, co ty na to? - zapytała rudowłosa, patrząc na chłopaka.
- Jasne, jasne. - Przemek przewrócił oczami. - Głodna jesteś?
- A ugotowałbyś coś? - Wiki spojrzała na narzeczonego zdumiona.
- Dla ciebie? Zawsze - odparł z rozbrajającym uśmiechem na twarzy.
- Tak... No cóż, może skorzystam... Kiedyś...
- Kiedyś? - w oczach Przemka coś błysnęło.
- Na przykład... - Wiki zbliżyła swoją twarz do twarzy chłopaka.
- Na przykład co?
- Śniadanie?
Ich usta spotkały się w namiętnym pocałunku. Nie liczyło się dla nich nic innego, tylko oni. Jakby cały świat w jednej sekundzie stanął...

Hana siedziała właśnie w swoim mieszkaniu, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Pierwszą osobą, która przyszła jej do głowy, była Victoria. Jednakże, po otwarciu drzwi, Hana zamarła.
- Leroy? Co ty tu... - urwała, zszokowana wpatrując się w swoją młodszą siostrę.
- Stoję? - odparła dziewczyna, uśmiechając się. - No mówiłam ci, że składałam tu papiery, nie? - Hana jedynie pokiwała głową. - Więc, koleżanka też składała, a że przyjechała tu do rodziny, a odpowiedź ma nadejść w ciągu paru następnych dni, to stwierdziłam, że się z nią zabiorę.
- Więc? Zostajesz tu?!
- Nie wiem, zależy, czy mnie przyjmą. - Roześmiała się dziewczyna.
- Wchodź, nie będziemy tak stać... - Hana ciągle była zszokowana, jednak w głębi duszy miała nadzieję, że Leroy jednak zostanie w Polsce.
Weszły do kuchni. Leroy rozglądnęła się i od razu zauważyła duży bukiet róż, stojący na stole.
- Ładne kwiaty. - Chyba tylko cudem powstrzymała się od szerokiego uśmiechu.
- Tak... - Hana zmieszała się i od razu posmutniała.
Nawet nie zapytała, co Leroy chce do picia, tylko postawiła dwie herbaty na stole.
- Siostra... Co się stało? - Dziewczyna od razu zauważyła zmianę w zachowaniu Hany.
- Hm? Nie, nic. Mów, jak u ciebie, gdzie już składałaś papiery...
- Ja się nie pytam, czy COŚ się stało, tylko CO się stało, więc mnie nie zbywaj. O mnie możemy pogadać potem. Więc?
Hana tylko odwróciła głowę i podciągnęła kolana pod brodę.
- Siostra... O co chodzi? - zapytała ostrożnie Leroy.
Hana podniosła głowę. Z jej oczu spływały łzy, tworząc krętą drogę po jej policzkach. Wtuliła się w siostrę.
- On... Ja... Ja nie potrafię zaryzykować.
Leroy nawet nie musiała pytać, o kogo chodzi, dlatego bez słowa przytuliła siostrę. Odczekała chwilę, a potem zapytała:
- Dlaczego? Co cię powstrzymuje?
- Przecież wiesz... Bardzo dobrze. Nie chcę teraz do tego wracać - wymamrotała starsza kobieta, odsuwając się od siostry.
- Przecież wiesz, że kiedyś będziesz musiała się zmierzyć z przeszłością, Hana... - Leroy próbowała zmusić swoje usta do uśmiechu.
Nie wyszło, ale Hana nawet tego nie oczekiwała.
- Wiem, ale... Ten fakt jakoś niespecjalnie mi pomaga.
- Chcesz się teraz poddać? - zapytała zdumiona dziewczyna.
- Sama nie wiem...
- Kochasz go?
Musiałaś zapytać?
- Leroy, proszę... - Próbowała wymigać się od odpowiedzi. - Nawet jeśli, to i tak to nie ma sensu, nic z tego nie będzie...
- Dlaczego tak sądzisz? - Leroy zaczęło denerwować podejście Hany.
Sama chciałabym to wiedzieć...
- A jak myślisz? - Grała na zwłokę.
- Myślę, że sama tego nie wiesz i na siłę starasz się znaleźć jakieś problemy i przeszkody – odparła młodsza dziewczyna.
- A nawet jakby tak było to wydaje ci się, że po tym wszystkim tak łatwo jest zapomnieć? - warknęła Hana.
Według niej całej tej rozmowy mogłoby nie być...
- A co, może chcesz być już do końca życia sama? - prychnęła Leroy, odgarniając z twarzy jakiś zbłąkany kosmyk włosów.
- Mam Victorię... - Marne pocieszenie...
- Cudownie, że przypomniałaś sobie, że masz córkę - zaszydziła dziewczyna, jednak już chwilę potem pożałowała swoich słów.
Po jaką cholerę ja to powiedziałam?, pomyślała Leroy, widząc wściekły wzrok Hany. W głębi duszy kobieta jednak wiedziała, że jej siostra ma rację...
- Zaprzeczysz?
- Daj sobie spokój - mruknęła Hana, nie patrząc na siostrę.
- A jeśli nie?
- Już wiem, po kim Viki bierze te swoje hasła...
- No widzisz. Ale uparta to ona musi być po tobie.
Przez chwilę panowała absolutna cisza.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytała wreszcie Hana.
- Nic, nic. Ale... Zniszczyłaś sobie życie przez to, że ciągle żyjesz przeszłością, teraz też chcesz to zrobić?
Hana powoli obróciła głowę w stronę siostry i cichym głosem wyszeptała:
- Nie...
- Więc przestań się nad sobą użalać i pogódź się z tym! - Leroy podniosła głos.
- Nie użalam się nad sobą! I tobie wydaje się, że to wszystko jest takie proste... - zironizowała, kładąc nacisk na słowo „takie”.
- Słuchaj, wiem, że może jest ci ciężko...
- Może jest mi ciężko?! Czy ty słyszysz co mówisz? - Lekarka od razu przerwała swojej siostrze.
- Przecież ty zawsze walczyłaś do końca, cholera! Przemyśl to... - dodała ciszej.
Uśmiechnęła się jeszcze do siostry, bez słowa wzięła swoje rzeczy i wyszła z mieszkania, zostawiając Hanę sam na sam z niezbyt wesołymi myślami.

Leroy siedziała właśnie w bufecie. Umówiła się na dzisiaj z Haną, ale tej wypadła nieplanowana operacja, więc dziewczyna obiecała, że zaczeka. Mieszając cukier w kawie, podniosła oczy, by rozejrzeć się po pomieszczeniu. Jej wzrok natrafił na parę wchodzącą właśnie do bufetu. Rudowłosa kobieta mówiła coś do przystojnego bruneta. Ten niechętnie jej potaknął, a tamta uśmiechnęła się i przewróciła oczami. Brunet parsknął śmiechem, ale nawet z tej odległości Leroy widziała, że robił to bardziej po to, by sprawić swojej rozmówczyni przyjemność. Jego oczy pozostały jednak nieprzeniknione. Pożegnał się z rudowłosą, która chwilę później opuściła bufet. On sam podszedł jednak do baru i zamówił coś do picia. Zapłacił i podziękował. Rozglądając się za wolnym miejscem, dostrzegł Leroy, która z powrotem wróciła do mieszania kawy. Nie namyślając się długo, postanowił się dosiąść.
- Cześć. Mogę?
- Cześć, jasne. - Leroy uśmiechnęła się, patrząc jak Piotr kładzie swoją kawę na stole.
- Czekasz na Hanę?
- Yhym... - wymamrotała, biorąc łyk trochę zimnego już napoju.
- Jasne. - On również lekko się uśmiechnął.
- A co?
- Tak pytam. - Wzruszył ramionami. - Co u ciebie słychać? - zapytał, chcąc zmienić temat.
- W porządku, a u ciebie?
- Nie narzekam. Chociaż... Gdyby nie jedna sprawa, byłoby lepiej - westchnął, i zapatrzył się w kubek z kawą.
Sam nie wiedział, dlaczego jej to mówi. Czuł sympatię do tej dziewczyny i, co najdziwniejsze, bo przecież prawie jej nie znał, wiedział, że może jej zaufać.
- Jaka sprawa? - zapytała Leroy i chwilę potem miała ochotę walnąć się w czoło.
Oj, dowiesz się, dowiesz...
- Nie mów, że nic nie wiesz... - mruknął. - Chodzi o twoją siostrę. Sam nie wiem, ciągnąć to dalej czy odpuścić... - Dobra, tego miał NIE mówić.
- A odpuściłbyś? - Dziewczyna uważnie mu się przyjrzała, a Piotr odwzajemnił się jej tym samym. - Wiesz... Jej też nie jest łatwo - powiedziała wreszcie.
- Wiem, ale... - Piotr urwał, jakby nie wiedział, co chce powiedzieć.
- Ona... Już raz zaryzykowała i nie wyszło to do końca tak, jakby chciała... - Tylko znacznie gorzej.
- Kto powiedział, że teraz musi być tak samo?
- Nikt, ale... Może ona po prostu boi się, że straci kolejną osobę, którą kocha? - No dobra, tym razem to już chyba przesada.
Piotra na te słowa przeszedł dreszcz.
- Przydałoby się trochę optymizmu... - mruknął.
- Daj jej trochę czasu. - Uśmiechnęła się Leroy.
- Myślisz, że... To coś da? - W jego oczach błysnęło coś na kształt nadziei.
- Na pewno.
- Trzymam cię za słowo. - Delikatnie się uśmiechnął; jego oczy również.
Dziewczyna nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo do ich stolika podeszła Hana.
- To co Leroy, lecimy? - Wyraźnie unikała patrzenia na Piotra.
- Oczywiście. Cześć. - Jeszcze raz uśmiechnęła się w kierunku bruneta, po czym razem z siostrą odeszła.

Następnego dnia, Hana zamieniła się dyżurami z Marcinem. Wchodziła właśnie na izbę, gdy dostrzegła Piotra.
- O, Hana! - Uśmiechnął się na jej widok.
- Piotr? Co ty tu robisz? - No przecież, chyba nie...
- Dyżur mam, a ty?
...mamy razem dyżuru.
- Też... - mruknęła, nie patrząc na niego.
Szybko usiadła za biurkiem i wzięła do ręki pierwszą lepszą kartę pacjenta. Zapowiadało się ciekawych parę godzin... Piotr usiadł po przeciwnej stronie i również wziął do ręki jedną z kart, ale tylko po to, by zasłonić nią swój szeroki uśmiech. Przez chwilę pracowali w zupełnej ciszy. Hana unikała patrzenia na Piotra i nawet się ucieszyła, gdy pielęgniarka przyszła i zabrała ze sobą Gawryłę na izbę, gdyż przywieziono pacjenta z wypadku. Kobieta tymczasem zamknęła oczy. Czy ich rozmowy miały teraz tak wyglądać, póki ona nie podejmie decyzji? Z drugiej strony... Przecież wiedziała, czego chce. Rozmowa z Leroy (którą, nawiasem mówiąc, chyba powinna przeprosić) dała jej dużo do myślenia, ale... Czy była gotowa? Nie zauważyła wchodzącego Piotra, dopóki ten znowu nie usiadł naprzeciw niej. Szybko otrząsnęła się z rozmyślań.
- Jak pacjent? - zapytała, chcąc ukryć zmieszanie.
Wsłuchała się w opis Piotra, chociaż tak naprawdę myślała o czymś innym...
- Ale na szczęście operacja jest zbędna - zakończył mężczyzna z uśmiechem.
Więc będziemy mogli pobyć dłużej razem.
- Hm, to dobrze... - mruknęła nieuważnie lekarka.
Chyba nie powiedziałem tego na głos?
- Co teraz?
- Dyżur? - odparła Hana pytaniem na pytanie, wytrącając się do końca ze swoich rozmyślań.
-           Cały czas na nim jesteśmy. - Piotr znowu się uśmiechnął.
- No to może się nim zajmiemy? – zapytała.
Starała się mówić spokojnym tonem, co przy uśmiechu mężczyzny nie do końca jej wychodziło.
Piotr dalej się uśmiechał. A może zajmiemy się sobą?
- Jasne.
Przez chwilę znowu panowała cisza, którą i tym razem przerwała pielęgniarka, przynosząc papiery dla Hany.
- Dziękuję - mruknęła lekarka, patrząc na zamykające się za kobietą drzwi.
Wzięła kartki do ręki i zaczęła je przeglądać ze zmarszczonymi brwiami. W końcu westchnęła, i odłożyła je na biurko.
- Coś się stało? - zapytał Piotr.
- Problem z pacjentką... - westchnęła Hana, ciężko spoglądając na papiery.
- Pokaż. - Mężczyzna wyciągnął dłoń, a lekarka bez słowa podała mu to, co chciał.
Chirurg przeglądał je przez chwilę, nic nie mówiąc.
- Rzeczywiście, z tego nic nie wynika... - powiedział wreszcie, przerzucając kolejne kartki.
- Kolejne badania, znowu z takim samym rezultatem... - Hana zapatrzyła się w okno.
Piotr tymczasem spojrzał na kobietę. Chciał jej pomóc, ale... Nie potrafił. Był bezradny. Nie wiedział, co jeszcze mógłby powiedzieć albo zrobić. Zamierzał właśnie się odezwać, gdy po raz kolejny tego dnia drzwi otworzyły się, i weszła przez nie pielęgniarka.
- Pani doktor, tej pacjentce z siódemki się pogorszyło.
Hana krótko spojrzała na Piotra, po czym spuściła wzrok na wyniki, które mężczyzna przed chwilą odłożył na stół. Bez słowa wzięła je, wstała i wyszła za pielęgniarką. Chirurg przez chwilę wpatrywał się w zamykające się za panią ginekolog drzwi, po czym zerwał się z krzesła i również udał się do sali numer siedem... Godzinę później siedział już w lekarskim. Nie spuszczał wzroku z Hany, która wpatrywała się w krajobraz widoczny za oknem. Myślami była daleko stąd.
- Choroba była już tak zaawansowana, że i tak nie udałoby się nam jej uratować - powiedział w końcu.
Hana drgnęła i obróciła się w jego kierunku.
- Ale... Mogłam zlecić jakieś dodatkowe badania, zrobić coś... Cokolwiek!
- Zrobiłaś wszystko, co do ciebie należało. - Piotr starał się mówić łagodnym, uspokajającym tonem.
- Może i tak... - mruknęła Hana, z powrotem spoglądając za okno.
Przecież... Mogła coś jeszcze zrobić, prawda? Może inne badania by coś wykazały? Owszem, tętniak aorty piersiowej był bardzo trudną, a wręcz niemożliwą do zdiagnozowania chorobą, szczególnie na tak wczesnym etapie, ale... Ale zwykle na tak wczesnym etapie pacjentki nie umierają, pomyślała Hana i zła na samą siebie, zamknęła oczy. Przecież... Ile takich chorób udało się zdiagnozować? Z drugiej strony... Większość tych przypadków wychodziło właśnie, gdy pacjentka była w niemal krytycznym stanie i nic nie dało się już zrobić. Poza tym... Objawy są podobne jak przy innych ginekologicznych chorobach...
- To nawet nie powinna być twoja pacjentka... - odezwał się Piotr, który ciągle nie spuszczał wzroku z Hany, dlatego doskonale widział emocje przewijające się na jej twarzy.
- Ale była. - głos kobiety zabrzmiał ostrzej niż chciała. Może to przez te nerwy?
- Przecież to była sprawa chirurgiczna.
Hana wzruszyła ramionami. I co z tego? Miała objawy, które kazały ją zostawić pod obserwacją ginekologiczną... Zresztą... Na izbie na pewno badał ją jakiś chirurg.
- Przytulić cię?
Hana gwałtownie podniosła głowę, kompletnie wytrącona z równowagi. Przeniosła wzrok na Piotra, który jak gdyby nigdy nic siedział na sofie i wpatrywał się w nią z lekkim uśmiechem na ustach.
- Czy ty nawet teraz musisz sobie drwić?! - W jej oczach pojawiły się łzy.
- A kto powiedział, że drwię? - Jego głos był cichy, uśmiech zszedł mu z twarzy.
Mimo wszystko podszedł i przytulił kobietę, a ta prawie od razu wtuliła się w niego. Potrzebowała tego.

Parę dni później, Hana wybrała się na spacer do parku. Chciała to wszystko przemyśleć, zastanowić się... Nie miała ochoty na samotny spacer, ale Viki była u Blanki, zresztą, pewno i tak nie chciałaby nigdzie wyjść. Poszła więc sama, chociaż wcale taka samotna nie była. Pewien przystojny brunet również postanowił wybrać się na krótki spacer. Szedł zamyślony, z dłońmi włożonymi w kieszenie. Nie zauważał nikogo i niczego, póki obecny obiekt jego myśli prawie na niego wpadł.
- Piotr? Co ty tu robisz? - Kziewczyna, zdumiona, podniosła głowę.
- Spaceruję - odpowiedział brunet z uśmiechem.
- Tak, ja też. - Hana odsunęła się od Piotra, przy okazji uśmiechając się do niego.
Telepatia.
- No to w takim razie... Idziemy razem?
- Jasne. - Cóż, musiała się zgodzić.
W końcu, co innego mogła powiedzieć? Szli tak przez chwilę razem, za towarzystwo, prócz siebie samych, mając ciszę. Piotr odważył się spojrzeć na Hanę. Patrzyła przed siebie, marszcząc brwi. Nie mógł się powstrzymać. Nie chciał dłużej czekać. Jeśli... Odpuści, jeżeli nadal nie będzie chciała. Ale... Najpierw spróbuje. Zbierając się na odwagę, chwycił Hanę za dłoń. Kobieta drgnęła, ale nic nie powiedziała. Po jej głowie krążyły tysiące myśli, ale w końcu wygrała jedna. Ta, która chciała spróbować. Piotr nie wiedział, jak zareagować, gdy Hana wplotła palce w jego dłoń. W końcu zdołał tylko powiedzieć:
- Mam rozumieć, że...
- Że?
Piotr nie powiedział już nic więcej, tylko przyciągnął Hanę do siebie. Spojrzał jej w oczy i delikatnie musnął wargami jej usta.
- Że... Jesteś gotowa?
Hana nie odpowiedziała, chociaż była już pewna swojej decyzji. Założyła ręce za szyję Piotra, a mężczyzna objął ją w pasie. Gdy skończyli, Piotr brunet oparł swoje czoło o czoło kobiety.
- Teraz wiem, że tak.
Piotr nie potrzebował do szczęścia innej odpowiedzi. Uśmiechnął się i przyciągnął do siebie lekarkę. Popatrzył jej w oczy.
- Co robisz? - Zdążyła powiedzieć tylko tyle, bo po chwili ich usta zatopiły się w namiętnym pocałunku.
Nie mogli się od siebie oderwać. Po skończonym pocałunku, Piotr pocałował Hanę w czoło i objął jedną ręką. Chciał, by była blisko niego. Już na zawsze...
***************
No, macie :D A co do częstych nextów – trudno je dodawać co dwa dni, kiedy chodzi się do szkoły średniej :D Mam nadzieję, że rozdział się podoba :3

 Anja & kinina

10 komentarzy:

  1. wow!! jakie cudowne zakończenie!
    bardzo fajnie się to czyta :) szczegolnie śmieszne są te ich myśli.
    a mam takie pytanko, bo mozlwie, ze mi to umknęło, albo jeszcze o tym nie bylo mowy.. Co Hanę spotkalo w przeszlosc, że boi się zaryzykowac? Histroia taka jak w serialu? ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, uwielbiam Twoje opisy!
    Już to kiedyś pisałam... uwielbiam jak opisujesz zachowanie bohaterów, uwielbiam ostry język Viki, ich mysli. Uwielbiam to!
    I cholernie intryguje mnie przeszłość Hany.
    Tajemniczy facet, który pojawił się kilka części temu.

    Promuj to opowiadanie bo jest świetne!

    OdpowiedzUsuń
  3. A jak była w serialu bo mi chyba umknęło ? Super opowiadanie prosimy o nexta bo usychamy bez nich

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam to !

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, co prawda czytałam na forum ale fajnie jest powspominać;DD Czekam na next;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Super <3 czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  8. to cudowne jest !!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. <3 <3 <3 I co tu więcej pisać??? Boskie *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Boskie opo !!!!

    OdpowiedzUsuń