Był
wczesny ranek. Większość pacjentów szpitala w Leśnej Górze jeszcze spała,
dlatego można było odnieść wrażenie, że nikogo tutaj nie było. Na korytarzu
panowały pustki, co bardzo odpowiadało jednej osobie, która właśnie nim szła.
Trzymała coś w prawej ręce i poruszała się szybkim krokiem. W końcu doszła do
gabinetu Hany. Zawahała się, tak jakby bała się położyć rękę na klamce. W końcu
zaryzykowała. Otwarte, pomyślał z
ulgą mężczyzna i wszedł do pomieszczenia. Pierwsze co zobaczył, to kobietę,
która spała na kozetce. Uśmiechnął się, podszedł po cichu do biurka, zostawił
ową rzecz, spojrzał jeszcze raz na Hanę i wyszedł z gabinetu. Parę godzin
później szatynka przebudziła się. Spojrzała na zegarek. 09:11. Miała jeszcze
czas, więc postanowiła przejść się do bufetu wypić kawę. Wstała, przeszła kilka
kroków i jej uwagę przykuła pewna rzecz na biurku. Kwiaty. Róże. Dużo róż.
Bardzo dużo róż. Zastanawiała się, kto mógł je przynieść. I po co? Owszem,
miała pewne podejrzenia, ale... Postanowiła na razie o tym nie myśleć. Włożyła
ten spory bukiet do wazonu i wyszła na korytarz. Gdy podniosła wzrok z podłogi
na idących ludzi, zobaczyła nikogo innego, jak właśnie jego. Jak zwykle
uśmiechnął się na jej widok.
- Gdzie się tak śpieszysz?
- zapytał, patrząc na nią.
- Na kawę. - Ona również
się uśmiechnęła.
To była naturalna reakcja
jej organizmu, jakby... Właśnie, jakby co? Jakby cieszyła się na jego widok? Przecież to prawda, pomyślała. Mężczyzna
nie powiedział już nic więcej, tylko pokiwał głową. Gdy każdy już miał odejść w
swoją stronę, Hana rzuciła:
- Piotr!
- Tak? - Mężczyzna obrócił
się i spojrzał na dziewczynę.
- Dzięki za kwiaty. - Podeszła
do Piotra i cmoknęła go w policzek.
Nie powiedziała już nic
więcej, jedynie odeszła w stronę bufetu. Piotr stał przez chwilę na środku
korytarza, po czym wymamrotał:
- Nie ma za co, kochanie. -
Uśmiechnął się pod nosem i ruszył w swoją stronę.
Wieczorem w hotelu
rezydentów Wiktoria wypisywała właśnie ostatnie zaproszenie ślubne. Kolejna rzecz z głowy, pomyślała z ulgą.
Zamknęła oczy i rozkoszowała się tą chwilą spokoju. Drgnęła, gdy ktoś
niespodziewanie objął ją w pasie i pocałował w czoło.
- Hej. - Otworzyła oczy i
uśmiechnęła się do swojego przyszłego męża.
- No hej, hej. - On również
się uśmiechnął. - Co robisz? - dodał, patrząc na blat biurka zasypany stosem
kartek.
- Raczej, co robiłam.
Wypisywałam zaproszenia.
- Trzeba było na mnie
poczekać, pomógłbym ci .- Przemek pokręcił głową, jednak w jego oczach
błyszczało rozbawienie i... ulga?
- Jutro wyślesz te, które
trzeba wysłać, a znajomych obejdziemy razem, co ty na to? - zapytała rudowłosa,
patrząc na chłopaka.
- Jasne, jasne. - Przemek
przewrócił oczami. - Głodna jesteś?
- A ugotowałbyś coś? - Wiki
spojrzała na narzeczonego zdumiona.
- Dla ciebie? Zawsze - odparł z rozbrajającym uśmiechem
na twarzy.
- Tak... No cóż, może
skorzystam... Kiedyś...
- Kiedyś? - w oczach
Przemka coś błysnęło.
- Na przykład... - Wiki
zbliżyła swoją twarz do twarzy chłopaka.
- Na przykład co?
- Śniadanie?
Ich usta spotkały się w
namiętnym pocałunku. Nie liczyło się dla nich nic innego, tylko oni. Jakby cały
świat w jednej sekundzie stanął...
Hana siedziała właśnie w
swoim mieszkaniu, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Pierwszą osobą, która przyszła
jej do głowy, była Victoria. Jednakże, po otwarciu drzwi, Hana zamarła.
- Leroy? Co ty tu... -
urwała, zszokowana wpatrując się w swoją młodszą siostrę.
- Stoję? - odparła
dziewczyna, uśmiechając się. - No mówiłam ci, że składałam tu papiery, nie? -
Hana jedynie pokiwała głową. - Więc, koleżanka też składała, a że przyjechała
tu do rodziny, a odpowiedź ma nadejść w ciągu paru następnych dni, to
stwierdziłam, że się z nią zabiorę.
- Więc? Zostajesz tu?!
- Nie wiem, zależy, czy
mnie przyjmą. - Roześmiała się dziewczyna.
- Wchodź, nie będziemy tak
stać... - Hana ciągle była zszokowana, jednak w głębi duszy miała nadzieję, że
Leroy jednak zostanie w Polsce.
Weszły do kuchni. Leroy
rozglądnęła się i od razu zauważyła duży bukiet róż, stojący na stole.
- Ładne kwiaty. - Chyba tylko
cudem powstrzymała się od szerokiego uśmiechu.
- Tak... - Hana zmieszała
się i od razu posmutniała.
Nawet nie zapytała, co
Leroy chce do picia, tylko postawiła dwie herbaty na stole.
- Siostra... Co się stało?
- Dziewczyna od razu zauważyła zmianę w zachowaniu Hany.
- Hm? Nie, nic. Mów, jak u
ciebie, gdzie już składałaś papiery...
- Ja się nie pytam, czy COŚ
się stało, tylko CO się stało, więc mnie nie zbywaj. O mnie możemy pogadać
potem. Więc?
Hana tylko odwróciła głowę
i podciągnęła kolana pod brodę.
- Siostra... O co chodzi? -
zapytała ostrożnie Leroy.
Hana podniosła głowę. Z jej
oczu spływały łzy, tworząc krętą drogę po jej policzkach. Wtuliła się w
siostrę.
- On... Ja... Ja nie
potrafię zaryzykować.
Leroy nawet nie musiała
pytać, o kogo chodzi, dlatego bez słowa przytuliła siostrę. Odczekała chwilę, a
potem zapytała:
- Dlaczego? Co cię
powstrzymuje?
- Przecież wiesz... Bardzo
dobrze. Nie chcę teraz do tego wracać - wymamrotała starsza kobieta, odsuwając
się od siostry.
- Przecież wiesz, że kiedyś
będziesz musiała się zmierzyć z przeszłością, Hana... - Leroy próbowała zmusić
swoje usta do uśmiechu.
Nie wyszło, ale Hana nawet
tego nie oczekiwała.
- Wiem, ale... Ten fakt
jakoś niespecjalnie mi pomaga.
- Chcesz się teraz poddać?
- zapytała zdumiona dziewczyna.
- Sama nie wiem...
- Kochasz go?
Musiałaś
zapytać?
- Leroy, proszę... - Próbowała
wymigać się od odpowiedzi. - Nawet jeśli, to i tak to nie ma sensu, nic z tego
nie będzie...
- Dlaczego tak sądzisz? -
Leroy zaczęło denerwować podejście Hany.
Sama
chciałabym to wiedzieć...
- A jak myślisz? - Grała na
zwłokę.
- Myślę, że sama tego nie
wiesz i na siłę starasz się znaleźć jakieś problemy i przeszkody – odparła młodsza
dziewczyna.
- A nawet jakby tak było to
wydaje ci się, że po tym wszystkim tak łatwo jest zapomnieć? - warknęła Hana.
Według niej całej tej
rozmowy mogłoby nie być...
- A co, może chcesz być już
do końca życia sama? - prychnęła Leroy, odgarniając z twarzy jakiś zbłąkany
kosmyk włosów.
- Mam Victorię... - Marne pocieszenie...
- Cudownie, że
przypomniałaś sobie, że masz córkę - zaszydziła dziewczyna, jednak już chwilę
potem pożałowała swoich słów.
Po
jaką cholerę ja to powiedziałam?, pomyślała Leroy, widząc
wściekły wzrok Hany. W głębi duszy kobieta jednak wiedziała, że jej siostra ma
rację...
- Zaprzeczysz?
- Daj sobie spokój -
mruknęła Hana, nie patrząc na siostrę.
- A jeśli nie?
- Już wiem, po kim Viki
bierze te swoje hasła...
- No widzisz. Ale uparta to
ona musi być po tobie.
Przez chwilę panowała
absolutna cisza.
- Co chcesz przez to
powiedzieć? - zapytała wreszcie Hana.
- Nic, nic. Ale...
Zniszczyłaś sobie życie przez to, że ciągle żyjesz przeszłością, teraz też
chcesz to zrobić?
Hana powoli obróciła głowę
w stronę siostry i cichym głosem wyszeptała:
- Nie...
- Więc przestań się nad
sobą użalać i pogódź się z tym! - Leroy podniosła głos.
- Nie użalam się nad sobą!
I tobie wydaje się, że to wszystko jest takie
proste... - zironizowała, kładąc nacisk na słowo „takie”.
- Słuchaj, wiem, że może
jest ci ciężko...
- Może jest mi ciężko?! Czy
ty słyszysz co mówisz? - Lekarka od razu przerwała swojej siostrze.
- Przecież ty zawsze
walczyłaś do końca, cholera! Przemyśl to... - dodała ciszej.
Uśmiechnęła się jeszcze do
siostry, bez słowa wzięła swoje rzeczy i wyszła z mieszkania, zostawiając Hanę
sam na sam z niezbyt wesołymi myślami.
Leroy siedziała właśnie w
bufecie. Umówiła się na dzisiaj z Haną, ale tej wypadła nieplanowana operacja,
więc dziewczyna obiecała, że zaczeka. Mieszając cukier w kawie, podniosła oczy,
by rozejrzeć się po pomieszczeniu. Jej wzrok natrafił na parę wchodzącą właśnie
do bufetu. Rudowłosa kobieta mówiła coś do przystojnego bruneta. Ten niechętnie
jej potaknął, a tamta uśmiechnęła się i przewróciła oczami. Brunet parsknął
śmiechem, ale nawet z tej odległości Leroy widziała, że robił to bardziej po
to, by sprawić swojej rozmówczyni przyjemność. Jego oczy pozostały jednak
nieprzeniknione. Pożegnał się z rudowłosą, która chwilę później opuściła bufet.
On sam podszedł jednak do baru i zamówił coś do picia. Zapłacił i podziękował.
Rozglądając się za wolnym miejscem, dostrzegł Leroy, która z powrotem wróciła
do mieszania kawy. Nie namyślając się długo, postanowił się dosiąść.
- Cześć. Mogę?
- Cześć, jasne. - Leroy
uśmiechnęła się, patrząc jak Piotr kładzie swoją kawę na stole.
- Czekasz na Hanę?
- Yhym... - wymamrotała, biorąc
łyk trochę zimnego już napoju.
- Jasne. - On również lekko
się uśmiechnął.
- A co?
- Tak pytam. - Wzruszył
ramionami. - Co u ciebie słychać? - zapytał, chcąc zmienić temat.
- W porządku, a u ciebie?
- Nie narzekam. Chociaż...
Gdyby nie jedna sprawa, byłoby lepiej - westchnął, i zapatrzył się w kubek z
kawą.
Sam nie wiedział, dlaczego
jej to mówi. Czuł sympatię do tej dziewczyny i, co najdziwniejsze, bo przecież
prawie jej nie znał, wiedział, że może jej zaufać.
- Jaka sprawa? - zapytała
Leroy i chwilę potem miała ochotę walnąć się w czoło.
Oj,
dowiesz się, dowiesz...
- Nie mów, że nic nie
wiesz... - mruknął. - Chodzi o twoją siostrę. Sam nie wiem, ciągnąć to dalej
czy odpuścić... - Dobra, tego miał NIE mówić.
- A odpuściłbyś? - Dziewczyna
uważnie mu się przyjrzała, a Piotr odwzajemnił się jej tym samym. - Wiesz...
Jej też nie jest łatwo - powiedziała wreszcie.
- Wiem, ale... - Piotr
urwał, jakby nie wiedział, co chce powiedzieć.
- Ona... Już raz zaryzykowała
i nie wyszło to do końca tak, jakby chciała... - Tylko znacznie gorzej.
- Kto powiedział, że teraz
musi być tak samo?
- Nikt, ale... Może ona po
prostu boi się, że straci kolejną osobę, którą kocha? - No dobra, tym razem to już chyba przesada.
Piotra na te słowa
przeszedł dreszcz.
- Przydałoby się trochę
optymizmu... - mruknął.
- Daj jej trochę czasu. - Uśmiechnęła
się Leroy.
- Myślisz, że... To coś da?
- W jego oczach błysnęło coś na kształt nadziei.
- Na pewno.
- Trzymam cię za słowo. - Delikatnie
się uśmiechnął; jego oczy również.
Dziewczyna nie zdążyła nic
odpowiedzieć, bo do ich stolika podeszła Hana.
- To co Leroy, lecimy? - Wyraźnie
unikała patrzenia na Piotra.
- Oczywiście. Cześć. - Jeszcze
raz uśmiechnęła się w kierunku bruneta, po czym razem z siostrą odeszła.
Następnego dnia, Hana
zamieniła się dyżurami z Marcinem. Wchodziła właśnie na izbę, gdy dostrzegła
Piotra.
- O, Hana! - Uśmiechnął się
na jej widok.
- Piotr? Co ty tu robisz? -
No przecież, chyba nie...
- Dyżur mam, a ty?
...mamy
razem dyżuru.
- Też... - mruknęła, nie
patrząc na niego.
Szybko usiadła za biurkiem
i wzięła do ręki pierwszą lepszą kartę pacjenta. Zapowiadało się ciekawych parę
godzin... Piotr usiadł po przeciwnej stronie i również wziął do ręki jedną z
kart, ale tylko po to, by zasłonić nią swój szeroki uśmiech. Przez chwilę
pracowali w zupełnej ciszy. Hana unikała patrzenia na Piotra i nawet się
ucieszyła, gdy pielęgniarka przyszła i zabrała ze sobą Gawryłę na izbę, gdyż
przywieziono pacjenta z wypadku. Kobieta tymczasem zamknęła oczy. Czy ich
rozmowy miały teraz tak wyglądać, póki ona nie podejmie decyzji? Z drugiej
strony... Przecież wiedziała, czego chce. Rozmowa z Leroy (którą, nawiasem
mówiąc, chyba powinna przeprosić) dała jej dużo do myślenia, ale... Czy była gotowa?
Nie zauważyła wchodzącego Piotra, dopóki ten znowu nie usiadł naprzeciw niej.
Szybko otrząsnęła się z rozmyślań.
- Jak pacjent? - zapytała,
chcąc ukryć zmieszanie.
Wsłuchała się w opis
Piotra, chociaż tak naprawdę myślała o czymś innym...
- Ale na szczęście operacja
jest zbędna - zakończył mężczyzna z uśmiechem.
Więc
będziemy mogli pobyć dłużej razem.
- Hm, to dobrze... -
mruknęła nieuważnie lekarka.
Chyba
nie powiedziałem tego na głos?
- Co teraz?
- Dyżur? - odparła Hana
pytaniem na pytanie, wytrącając się do końca ze swoich rozmyślań.
- Cały
czas na nim jesteśmy. - Piotr znowu się uśmiechnął.
- No to może się nim zajmiemy? – zapytała.
Starała się mówić spokojnym
tonem, co przy uśmiechu mężczyzny nie do końca jej wychodziło.
Piotr dalej się uśmiechał. A może zajmiemy się sobą?
- Jasne.
Przez chwilę znowu panowała
cisza, którą i tym razem przerwała pielęgniarka, przynosząc papiery dla Hany.
- Dziękuję - mruknęła
lekarka, patrząc na zamykające się za kobietą drzwi.
Wzięła kartki do ręki i
zaczęła je przeglądać ze zmarszczonymi brwiami. W końcu westchnęła, i odłożyła
je na biurko.
- Coś się stało? - zapytał
Piotr.
- Problem z pacjentką... -
westchnęła Hana, ciężko spoglądając na papiery.
- Pokaż. - Mężczyzna
wyciągnął dłoń, a lekarka bez słowa podała mu to, co chciał.
Chirurg przeglądał je przez
chwilę, nic nie mówiąc.
- Rzeczywiście, z tego nic
nie wynika... - powiedział wreszcie, przerzucając kolejne kartki.
- Kolejne badania, znowu z
takim samym rezultatem... - Hana zapatrzyła się w okno.
Piotr tymczasem spojrzał na
kobietę. Chciał jej pomóc, ale... Nie potrafił. Był bezradny. Nie wiedział, co
jeszcze mógłby powiedzieć albo zrobić. Zamierzał właśnie się odezwać, gdy po
raz kolejny tego dnia drzwi otworzyły się, i weszła przez nie pielęgniarka.
- Pani doktor, tej
pacjentce z siódemki się pogorszyło.
Hana krótko spojrzała na
Piotra, po czym spuściła wzrok na wyniki, które mężczyzna przed chwilą odłożył
na stół. Bez słowa wzięła je, wstała i wyszła za pielęgniarką. Chirurg przez
chwilę wpatrywał się w zamykające się za panią ginekolog drzwi, po czym zerwał
się z krzesła i również udał się do sali numer siedem... Godzinę później
siedział już w lekarskim. Nie spuszczał wzroku z Hany, która wpatrywała się w
krajobraz widoczny za oknem. Myślami była daleko stąd.
- Choroba była już tak
zaawansowana, że i tak nie udałoby się nam jej uratować - powiedział w końcu.
Hana drgnęła i obróciła się
w jego kierunku.
- Ale... Mogłam zlecić
jakieś dodatkowe badania, zrobić coś... Cokolwiek!
- Zrobiłaś wszystko, co do
ciebie należało. - Piotr starał się mówić łagodnym, uspokajającym tonem.
- Może i tak... - mruknęła
Hana, z powrotem spoglądając za okno.
Przecież... Mogła coś
jeszcze zrobić, prawda? Może inne badania by coś wykazały? Owszem, tętniak
aorty piersiowej był bardzo trudną, a wręcz niemożliwą do zdiagnozowania
chorobą, szczególnie na tak wczesnym etapie, ale... Ale zwykle na tak wczesnym etapie pacjentki nie umierają, pomyślała
Hana i zła na samą siebie, zamknęła oczy. Przecież... Ile takich chorób udało
się zdiagnozować? Z drugiej strony... Większość tych przypadków wychodziło
właśnie, gdy pacjentka była w niemal krytycznym stanie i nic nie dało się już
zrobić. Poza tym... Objawy są podobne jak przy innych ginekologicznych
chorobach...
- To nawet nie powinna być
twoja pacjentka... - odezwał się Piotr, który ciągle nie spuszczał wzroku z
Hany, dlatego doskonale widział emocje przewijające się na jej twarzy.
- Ale była. - głos kobiety
zabrzmiał ostrzej niż chciała. Może to
przez te nerwy?
- Przecież to była sprawa
chirurgiczna.
Hana wzruszyła ramionami. I
co z tego? Miała objawy, które kazały ją zostawić pod obserwacją
ginekologiczną... Zresztą... Na izbie na pewno badał ją jakiś chirurg.
- Przytulić cię?
Hana gwałtownie podniosła
głowę, kompletnie wytrącona z równowagi. Przeniosła wzrok na Piotra, który jak
gdyby nigdy nic siedział na sofie i wpatrywał się w nią z lekkim uśmiechem na
ustach.
- Czy ty nawet teraz musisz
sobie drwić?! - W jej oczach pojawiły się łzy.
- A kto powiedział, że
drwię? - Jego głos był cichy, uśmiech zszedł mu z twarzy.
Mimo wszystko podszedł i
przytulił kobietę, a ta prawie od razu wtuliła się w niego. Potrzebowała tego.
Parę dni później, Hana
wybrała się na spacer do parku. Chciała to wszystko przemyśleć, zastanowić
się... Nie miała ochoty na samotny spacer, ale Viki była u Blanki, zresztą,
pewno i tak nie chciałaby nigdzie wyjść. Poszła więc sama, chociaż wcale taka
samotna nie była. Pewien przystojny brunet również postanowił wybrać się na
krótki spacer. Szedł zamyślony, z dłońmi włożonymi w kieszenie. Nie zauważał
nikogo i niczego, póki obecny obiekt jego myśli prawie na niego wpadł.
- Piotr? Co ty tu robisz? -
Kziewczyna, zdumiona, podniosła głowę.
- Spaceruję - odpowiedział
brunet z uśmiechem.
- Tak, ja też. - Hana
odsunęła się od Piotra, przy okazji uśmiechając się do niego.
Telepatia.
- No to w takim razie...
Idziemy razem?
- Jasne. - Cóż, musiała się
zgodzić.
W końcu, co innego mogła
powiedzieć? Szli tak przez chwilę razem, za towarzystwo, prócz siebie samych,
mając ciszę. Piotr odważył się spojrzeć na Hanę. Patrzyła przed siebie,
marszcząc brwi. Nie mógł się powstrzymać. Nie chciał dłużej czekać. Jeśli... Odpuści,
jeżeli nadal nie będzie chciała. Ale... Najpierw spróbuje. Zbierając się na
odwagę, chwycił Hanę za dłoń. Kobieta drgnęła, ale nic nie powiedziała. Po jej
głowie krążyły tysiące myśli, ale w końcu wygrała jedna. Ta, która chciała
spróbować. Piotr nie wiedział, jak zareagować, gdy Hana wplotła palce w jego
dłoń. W końcu zdołał tylko powiedzieć:
- Mam rozumieć, że...
- Że?
Piotr nie powiedział już
nic więcej, tylko przyciągnął Hanę do siebie. Spojrzał jej w oczy i delikatnie
musnął wargami jej usta.
- Że... Jesteś gotowa?
Hana nie odpowiedziała,
chociaż była już pewna swojej decyzji. Założyła ręce za szyję Piotra, a
mężczyzna objął ją w pasie. Gdy skończyli, Piotr brunet oparł swoje czoło o
czoło kobiety.
- Teraz wiem, że tak.
Piotr nie potrzebował do
szczęścia innej odpowiedzi. Uśmiechnął się i przyciągnął do siebie lekarkę. Popatrzył
jej w oczy.
- Co robisz? - Zdążyła
powiedzieć tylko tyle, bo po chwili ich usta zatopiły się w namiętnym
pocałunku.
Nie mogli się od siebie
oderwać. Po skończonym pocałunku, Piotr pocałował Hanę w czoło i objął jedną
ręką. Chciał, by była blisko niego. Już na zawsze...
***************
No, macie :D A co do
częstych nextów – trudno je dodawać co dwa dni, kiedy chodzi się do szkoły
średniej :D Mam nadzieję, że rozdział się podoba :3
Anja & kinina
wow!! jakie cudowne zakończenie!
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie się to czyta :) szczegolnie śmieszne są te ich myśli.
a mam takie pytanko, bo mozlwie, ze mi to umknęło, albo jeszcze o tym nie bylo mowy.. Co Hanę spotkalo w przeszlosc, że boi się zaryzykowac? Histroia taka jak w serialu? ;p
Boże, uwielbiam Twoje opisy!
OdpowiedzUsuńJuż to kiedyś pisałam... uwielbiam jak opisujesz zachowanie bohaterów, uwielbiam ostry język Viki, ich mysli. Uwielbiam to!
I cholernie intryguje mnie przeszłość Hany.
Tajemniczy facet, który pojawił się kilka części temu.
Promuj to opowiadanie bo jest świetne!
A jak była w serialu bo mi chyba umknęło ? Super opowiadanie prosimy o nexta bo usychamy bez nich
OdpowiedzUsuńUwielbiam to !
OdpowiedzUsuńczekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńSuper, co prawda czytałam na forum ale fajnie jest powspominać;DD Czekam na next;>
OdpowiedzUsuńSuper <3 czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńto cudowne jest !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 I co tu więcej pisać??? Boskie *.*
OdpowiedzUsuńBoskie opo !!!!
OdpowiedzUsuń